Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Spektakularne samobójstwo

28 grudnia 2014

- Mariola? A co ona może o tym wiedzieć? – Mariola była jedną z moich poprzednich dziewczyn, byliśmy razem parę lat temu. Całe dwa miesiące. – I skąd ty o tym wiesz? Skąd wiesz o Marioli?

- To nic trudnego. Wystarczy mieć wyostrzone zmysły – wyjaśnił Leszek i znów siorbnął kawę.

- Słuchaj, nie wiem, o co ci chodzi, ale mam do ciebie prośbę. Taką prośbę o pomoc. Bardzo byś mi pomógł, gdybyś zostawił mnie w spokoju. Po prostu. Tamta sytuacja, kiedyś byłeś na dachu, cóż, było, minęło, żyjemy dalej. I niech tak będzie. Nie ma sensu do tego wracać. Zgadzasz się ze mną?

Leszek patrzył na mnie tak, jakby nic nie rozumiał. Milczał. Wtedy zadzwonił mój telefon. Dzwonił Rysiek, kolega z pracy.

- Jędrzej, zrób coś z tym dziwolągiem, co to ciągle tu przyłazi albo wydzwania i upiera się, że chce ci pomagać. Chce, żebym go zatrudnił jako twojego pomocnika. Nie wiem, co z nim zrobić, jakiś dziwny taki jest, jakby chciał skoczyć z dachu, ale w ostatniej chwili z jakiegoś powodu się rozmyślił.

- Dobra, Rysiek, to nic ważnego. Zajmę się tym – powiedziałem i rozłączyłem się.

- Wypieprzaj stąd! To będzie twoja pomoc dla mnie. Zrozumiano? – warczałem na Leszka jak rottweiler.

O dziwo, Leszek wstał, wypił ostatni łyk kawy, i wyszedł. Bez słowa. Wyglądało na to, że mam go wreszcie z głowy. Wtedy widziałem go po raz ostatni. Co wcale nie oznaczało, że znikł z mojego życia.

Ogródek mamy skopałem z radością, której nie doświadczyłem nigdy wcześniej. Czułem się świetnie, pełen energii, uwolniony, wolny. Od Karoliny i od tego psychola Leszka.

Karolina zadzwoniła godzinę później.

- Nie sądziłam, że jesteś taką egoistyczną świnią – zaczęła rozmowę. – Zimnym, wyrachowanym sukinsynem. On tylko chciał ci pomóc. Cieszę się, że z tobą zerwałam – zakończyła rozmowę.

A niech to, coraz weselej się robi. Przyczepił się do mnie jakiś popapraniec, może to zbok jakiś, czepił się i chce mi pomagać, bo jest mi wdzięczny. I na nic nie reaguje, choć było kilka momentów, kiedy wydawało mi się, że jakby trochę zaczął rozumieć, co do niego mówię. Widocznie tylko mi się wydawało.

- Jak pójdziesz do domu, to wejdź do osiedlaka i kup chleb – powiedziała mama, kiedy zbierałem się do opuszczenia działki. – Tata dziś będzie później – dodała, moim zdaniem zupełnie bez związku. Albo związek był, tylko dla mnie niejasny. To ciekawe, że rzeczy oczywiste dla jednych okazują się totalnie niezrozumiałe dla innych.