Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Spektakularne samobójstwo

28 grudnia 2014

- Twój kolega przyszedł, bo podobno będzie ci pomagał przy kopaniu – oświadczyła mama i kiwnęła głową w stronę domku.

- Kolega? Jaki kolega? – skrzywiłem się.

- Nie wiem, nie znam go. Widzę go pierwszy raz. Wy, młodzi, zmieniacie teraz kolegów i przyjaciół jak rękawiczki, dzisiaj jest, jutro już nie ma. Nie umiecie utrzymać związku czy nawet zwykłej znajomości. Ech! – westchnęła i schyliła się, wbiła w ziemię parę drewnianych kołeczków, żeby zaznaczyć, gdzie mam kopać. To znaczy i ja, i mój kolega, który to będzie mi podobno pomagał.

- Ale ja nikogo nie zapraszałem! – syknąłem. Mama w ogóle się nie zdziwiła.

- Tak? Ja tam nic nie wiem. Teraz macie te swoje nasze klasy, fejsbuki i cały ten Internet, z domu się nie wychodzi, a znajomych się ma, no to później na żywo nie wiecie, co z sobą zrobić. Znacie się z komputera, a na żywo nie umiecie ze sobą rozmawiać – wyjaśniła i nie mogłem odmówić jej racji. Mam ponad pięciuset internetowych znajomych, ale czasem nie ma z kim napić się piwa czy choćby bezalkoholowej kawy.

- Gdzie on jest?

- W domku siedzi. Kawę mu zrobiłam, bo spragniony był. Z mlekiem, bez cukru. Mówi, że od cukru brzuch go boli i że potem ma wzdęcia.

Wszedłem do domku. Leszek siedział przy stole i siorbał kawę. Z mlekiem, bez cukru, bo wzdęcia. Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem, jak gdyby to ode mnie zależało jego życie. Znowu. Nie, zaraz, przecież jego życie nigdy ode mnie nie zależało!

- Co ty tu robisz, do jasnej cholery? – krzyknąłem, choć chciałem być spokojny. Gość coraz bardziej działał mi na nerwy. Nie, będę szczery – zaczynał doprowadzać mnie do furii. Nie podobało mi się to, bo w takim stanie mogłem stać się niebezpieczny.

- Przyszedłem ci pomóc. Wiem, że nie lubisz kopać ogródka, to ci pomogę – oświadczył ze spokojem. – Ty pomogłeś mi, więc teraz ja muszę pomóc tobie.

- Nic nie musisz. Wynoś się i żebym cię więcej nie widział! Poszedł stąd! – wskazałem ręką kierunek, w którym powinien iść. Jakoś nie rwał się do marszu, może przez to, że nie dokończył jeszcze kawy. Z mlekiem, bez cukru, bo wzdęcia.

- Mariola mówiła, że nienawidzisz kopać ogródka, więc chcę ci pomóc – powiedział.