Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Płaszczak

31 marca 2017

Jeśli chodzi o pierwszy etap obróbki, zdjęcie było praktycznie gotowe. Hania zastanawiała się, czy bawić się z nim dalej, czy może raczej zakończyć pracę, bo po paru godzinach była już naprawdę zmęczona. Mimo naglących terminów resztę może zrobić jutro. I właśnie w chwili, gdy miała zamknąć program, a potem cały komputer, on do niej mrugnął. Ten, który przyszedł na sesję już z gotowym makijażem. Wysoki, szczupły i na swój sposób atrakcyjny blondyn, a na pewno wtedy, gdy się uśmiechał. Hania pomyślała, że musi mieć troskliwą i obeznaną z tematem żonę, skoro ta postanowiła fachowo przygotować go do pierwszej w życiu sesji zdjęciowej. A może jego żona była kosmetyczką albo kimś w tym stylu? Cóż, to możliwe i przy okazji wiele by tłumaczyło. Blondyn zachowywał się z osobliwą mieszaniną fachowości i amatorstwa, bo mimo że nie czuł tak zwanego klimatu i nie umiał samodzielnie ustawiać się do obiektywu, to skrupulatnie stosował się do jej wskazówek. Brat blondyna, o włosach ciemniejszych i znacznie mniej zgrabny w ruchach, też nieźle sobie radził, jednak w kwestiach potencjalnego profesjonalizmu pozostawał daleko za starszym bratem. Może to przez brak tak opiekuńczej małżonki, pomyślała wtedy Hania i podjęła przerwaną na krótkie rozważania pracę.

A teraz ów blondyn o imieniu Piotr mrugnął do niej okiem. Hania aż podskoczyła, zaskoczona i trochę wystraszona, choć nie zdarzyło się to po raz pierwszy. Praca fotografa to ogólnie ciężki kawałek chleba, mimo że może się wydawać, że to totalny relaks czy nawet zakamuflowane bumelanctwo, no bo niby co takiego trudnego jest w naciskaniu guzika i pstrykaniu zdjęć. A tak naprawdę to tylko część zabawy, i to ta łatwiejsza, bo potem trzeba siedzieć przy komputerze, poddać pstryknięte zdjęcia obróbce i nadać im ostateczną formę w taki sposób, aby podobały się z reguły marudnemu odbiorcy. A przy komputerze to już nie tak fajnie, oczy bolą, nadgarstki odmawiają współpracy po paru godzinach, a po kolejnych mózg zaczyna płatać figle. I chyba właśnie przed momentem osobisty mózg Hani zaczął się bawić jej kosztem. I ty, Brutusie, przeciwko mnie…

Przetarła zmęczone oczy i przyjrzała się zdjęciu. Piotr patrzył na nią na niebiesko i nie wykazywał żadnych oznak życia. Jako ktoś sfotografowany był w pewnym sensie martwy, nie mógł się sam z siebie ruszać, jeśli nie został poddany jakiemuś procesowi animacji czy czemuś w tym stylu, czego Hania absolutnie nie miała w planach. W końcu obrabiała zdjęcia, z których nie powstanie żaden film ani nic takiego. Zdjęcia, po prostu zdjęcia.