Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Płaszczak

31 marca 2017

I nim Hania zdążyła cokolwiek powiedzieć, ciocia Zenia z Lichenia się rozłączyła. Dokładnie w tej samej sekundzie rozległ się dzwonek u drzwi. Hania wyjrzała przez wizjer i nie mogła uwierzyć, że za drzwiami stoi ta potworna kobieta. Ciocia Zenia nacisnęła dzwonek ponownie, tym razem mocniej i dłużej.

- Haniu, kochanie, otwórz, przecież jesteś w domu, bo ty przecież w domu siedzisz i tylko na te swoje zdjęcia patrzysz, widzę przecież, że auto stoi przed domem, a Janusz do pracy wyjechał – wołała ciotka donośnym głosem. – No chyba wpuścisz starą, zmęczoną ciotkę, co to cię w poduszce nosiła i usypiała, kiedy wyłaś jak smok i nie chciałaś spać! Chyba nie chcesz, żebym tu stała na tej klatce schodowej i konała z zimna, głodu i pragnienia!

Niech cię szlag trafi, potworny babsztylu, właź! I otworzyła drzwi.

- O, skarbie, wiedziałam, że jesteś w domu, bo ty przecież w domu siedzisz i tylko na te swoje zdjęcia patrzysz, no i widzę przecież, że auto stoi przed domem, a Janusz do pracy wyjechał! Nie uściśniesz starej, zmęczonej i schorowanej ciotki?

Hania zamknęła oczy, rozpostarła ramiona i już miała spełnić żądanie ciotki, ale ta była już w kuchni.

- Ale masz tu bałagan, kochana, ta młodzież, o nic nie dba, niczego nie szanuje i nie kocha Boga! Upadek zgnilizna, dżender!

- Ciociu, chcesz coś pić? Tam jest her…

- A gdzie dziecko? Gdzie ten uroczy chłopczyk, to dziecię, które trzeba ochrzcić i to już!

Ciocia Zenia nie była wtajemniczona w sprawę, zresztą nie było nikogo w rodzinie, kto podjąłby się tego niewykonalnego zadania, więc Hania zmuszona była kłamać.

- Jest u rodziców Janusza – odparła. Tak naprawdę Piotruś leżał na jej biurku, którego zajmował coraz większą część. Naprawdę był już dużym chłopcem. Zdjęcie miało rozmiar 60x90 centymetrów.

- U rodziców Janusza? A oni to umieją się obchodzić z dzieckiem? No i to nie katolicy są!

Ciocia zajrzała do szafek nad zlewem, wyjęła sobie jakąś szklankę, nastawiła czajnik i poszła do łazienki. Hania słyszała tylko, jak ciotka powtarza, ale tu bałagan, ale tu bałagan! Nie twoja sprawa, babsztylu, miała ochotę powiedzieć to głośno, ale wolała nie wdawać się w żadne dyskusje, tylko w miarę szybko pozbyć się ciotki.

Ciotka tymczasem wypadła z łazienki i poszła do jej pracowni.

- O, to Piotruś? Ale ładny chłopak! A czemu to zdjęcie takie wielkie? Zajmuje zdecydowanie za dużo miejsca! Przecież tobie tu się nawet obrazek świętej trójcy nie mieści! Dbaj o racjonalne wykorzystanie przestrzeni, skarbie! Złożę to zdjęcie na pół.

Hania usłyszała trzask łamanego kręgosłupa i nawet nie zdążyła krzyknąć.


Szczecin 2015