Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

A potem rozpętało się prawdziwe piekło

30 czerwca 2016

Znowu pokiwałem głową. Gość z chłodnicą zamiast głowy, norma. Mógłbym zapytać, jak się udał przeszczep, ale postanowiłem jej nie drażnić. Jak pana godność? Zygmunt Radiator. Żeby nie budzić łatwych skojarzeń.

- Smaczne – skomentowałem smak ciastka.

Wymamrotała coś niezrozumiałego.

- Co?

- A ty sierotko znalazłeś sobie chociaż jakąś inną kobietę?

No tak, znów zaczęła sobie ze mnie drwić. Milczałem przez chwilę, po czym wypiąłem klatę i wyjaśniłem z triumfalnym uśmiechem:

- Krótko po twoim odejściu poznałem Agnieszkę i ożeniłem się. Mamy dwójkę dzieci, właśnie są w szkole. Szybko rosną, jeszcze jak szybko! Umysły ścisłe, bystre dzieciaki! A i do języków mają smykałkę!

Mariola spochmurniała i zacisnęła szczęki. Nie takiej odpowiedzi się spodziewała. Liczyła na to, że usłyszy coś, co utwierdzi ją w jej fatalnym wyobrażeniu o mnie.

- Jak to się ożeniłeś?

- No… normalnie, ludzie tak często robią. My też byliśmy małżeństwem…

- I czemu nic o tym nie wiedziałam?

To dopiero pytanie! Powiedziałem, że jakoś tak wyszło, bo przecież nasze drogi mocno się wtedy rozeszły, prawnicy załatwili wszystko jak należy, właściwie bez naszego udziału, a po drugim zamachu, kiedy…

- Jak mogłeś ożenić się z jakąś lafiryndą? – krzyknęła, a kilku kawiarnianych gości spojrzało w naszą stronę. – Jak mogłeś? Przecież ślubowaliśmy sobie, że…

- Przecież to ty mnie zostawiłaś! – oburzyłem się. – Odeszłaś do tego dupka z limuzyną i wniosłaś pozew o rozwód i to z mojej winy!