Mowa ptaków

Rodzice popatrzyli na siebie z lekką nutą bezradności. Być może są jakieś kursy ptasiego, na przykład korespondencyjne albo internetowe. Może przebywa w Polsce jakiś filipiński szaman, który byłby w stanie nauczyć ich syna języka ptaków.
- To może obiad zjesz? – zapytała nagle mama Sabinka. Wielokrotnie udawało jej się wybrnąć z trudnej sytuacji propozycją jakiejś konsumpcji.
- Uhm – chrząknął Norbert, znów wciągnął smarki i rozpogodził się. Jedzenie zawsze poprawiało mu humor.
Po południu poszedł grać w piłkę z chłopakami i do samego wieczora temat mowy ptaków jakoś rozszedł się po kościach.
***
Norbert miał sen. We śnie siedział na gałęzi drzewa, a tuż przed jego nosem znajdowało się ptasie gniazdo. W gnieździe siedziały dwa nieduże ptaszki, kolorowy i szary, które rozmawiały najpierw o papierach wartościowych, a potem o efekcie cieplarnianym, od czasu do czasu podśpiewując, tak po ptasiemu.
- Jeśli nie obniżą poziomu emisji dwutlenku węgla, nasze dzieci szlag trafi! – emocjonował się kolorowy.
- No coś ty, tak źle to chyba nie będzie – studził zapędy kolorowego szary.
- Przecież codziennie jest coraz cieplej! Już mi ten upał bokiem piór wychodzi!
- No tak, może przydałaby się nam tu klimatyzacja, to drzewo ma jakiś duszny mikroklimat i przewiew jest trochę słaby.
- A może kupilibyśmy taki mały, przenośny klimatyzator. Widziałem ostatnio w ‘Makro’…
Kolorowy nie dokończył, bo jego oczy napotkały wzrok Norberta. Kolorowy wydał jakiś pisk i oba ptaki natychmiast wyskoczyły z gniazda i znalazły się w bezpiecznej odległości od Norberta. A Norbert, nie wiedzieć zupełnie dlaczego, skoczył na kolorowego, chociaż wcale nie liczył na to, że go złapie. A druga sprawa była taka, że wcale nie pojmował, po co miałby łapać kolorowego.
- Spadaj stąd, ty futrzany gnojku! – zaświergolił szary i nastroszył piórka.
Norbert się zdziwił, bo przybył tu, żeby nauczyć się mowy ptaków, nawiązać kontakty, może nawet trochę pogadać, nie znał się wprawdzie na papierach wartościowych, ale o efekcie cieplarnianym mógł już co nieco powiedzieć, przeglądał przecież Wikipedię. Z nieznanego mu powodu ptaki się go wystraszyły. I to chyba nawet mocno. I wyglądało na to, że go nie lubią. I z jakiego powodu nazwały go ‘futrzanym gnojkiem’?
- Koledzy, o co wam chodzi? – zapytał trzepoczące skrzydłami i nastroszone ptaszki.
Ptaszki popatrzyły na siebie i wybuchnęły ptasim śmiechem.
- ‘Koledzy’, ale też wymyślił! Czego was tam teraz uczą na kursach typu: ‘Jak skutecznie wywierać wpływ na ptaki, żeby znalazły się w twoim brzuchu’? – zażartował kolorowy.
Pomimo, że Norbert rozumiał słowa, nie mógł pojąć, co tu się właściwie dzieje i o czym kolorowy z szarym mówią.