Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Dlatego zabijałem

30 września 2015

Spotkaliśmy się w księgarni. Oglądała książki. Ja też. Dostrzegłem ją wcześniej, jednak nie miałem ochoty z nią rozmawiać. W sumie nie rozmawialiśmy od dobrych kilku lat. Byliśmy znajomymi z podwórka, którym po jakimś czasie kończą się wspólne tematy. Zwłaszcza, kiedy chłopak jest młodszy od dziewczyny i jeszcze nie jest dla niej godnym partnerem do życia, a co dopiero do rozmowy.

To ona się do mnie odezwała. Zaskoczyła mnie. Cześć, powiedziała swoim miłym głosem, cześć, odpowiedziałem, co tutaj robisz, a tak zajrzałem, ciekawe, co tam nowego, a czytałeś to i pokazała mi jakąś książkę, oczywiście, że czytałem, ale nie mogłem się skupić i powiedziałem, że nie. Coś mi przeszkadzało. Może to ta muzyka w tle była zbyt głośna. Nie, zaraz, to było tyle lat temu, że wtedy jeszcze nie dawali muzyki w księgarniach. To cisza była zbyt głośna. Iwona odezwała się do mnie, choć pewnie byłoby lepiej, gdyby tego nie zrobiła. Tak, nie powinna była tego robić. Nie wiedziała o mnie pewnej rzeczy. Gdyby wiedziała, jej życie wyglądałoby dziś inaczej.

Miała piękne, długie, jasne włosy, błękitne oczy i gładką cerę. Wymarzony model. Byłem pewny, że szaleją za nią wszyscy chłopcy z jej klasy. Za taką dziewczyną się po prostu szaleje i tyle. Powiedziała do mnie coś jeszcze, chyba nawet zadała mi jakieś pytanie, tyle że ja błądziłem myślami gdzie indziej. Wyobrażałem ją sobie bez ubrania, przeznaczoną tylko dla mnie. Widziałem ją, jak leży przede mną i czeka tylko na mnie. Nikt inny nie miał do niej dostępu. Nikt inny nie miał prawa mieć do niej dostępu. Była tylko moja. Jej usta rozchylały się w jakimś tajemniczym uśmiechu. To mógł być ten uśmiech, który zmuszał innych, by za nią szaleli. Mógł być, nie wiem, nie zdążyłem tego stwierdzić, bo odwróciła się, wyszła i natychmiast znikła. Jak gdyby zapadła się pod ziemię. A wraz z nią zapadła się moja nadzieja. Chociaż nie do końca.

Zostałem sam przy półce z książkami. No, prawie sam. Miałem gotowy plan. Ten zawsze był moim najlepszym towarzyszem. To spotkanie sprawiło, że stałem się aktywniejszy. To ona się do tego przyczyniła. Po chwili wyszedłem wzburzony z księgarni, ominąłem grupkę pokrzykujących na coś ludzi i udałem się przed siebie. Nigdy nie wróciłem do tamtej księgarni. To miejsce źle mi się kojarzyło przez długie lata. W sumie tak długo, jak istniała. Potem się spaliła. Wcale mi nie ulżyło, bo i tak tam nie chodziłem.