Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Trener nowych czasów

Strajk nauczycieli, czyli krowy i...

11 kwietnia 2019

Obecny strajk nauczycieli przypomina mi rok 1993. Miałem wtedy zdawać maturę i do samego końca nie było wiadomo, czy do niej dojdzie, czy nie....

Mecz na zajęciach, czyli gra się tak, jak przeciwnik pozwala

4 lutego 2016, komentarze (6)

Przeczytałem kiedyś takie oto mądre zdanie: Biada temu, kto naucza szybciej, niż chłoną jego uczniowie. Jak tu się z tym nie zgodzić? Można nauczać szybciej, można zarzucać uczestników zajęć nadmiarem materiału (często w ogóle niedopasowanego do poziomu odbiorcy), można śpieszyć się, by zrealizować założenia podstawy programowej, zrealizować plan szkolenia, zadowolić dyrektora, który zleca przeszkolenie swoich pracowników (a którego oni w ogóle nie chcą, bo woleliby pójść szybciej do domu). Wszystko można. Tylko trzeba mieć na uwadze efekty takich poczynać. No chyba że efekty nie mają większego znaczenia, bo warsztaty są finansowe przez nieszczęsną UE.

Ale spójrzmy na to tak: Prowadzenie zajęć – językowych, rozwojowych czy jakichkolwiek innych – przypomina mecz. Bo oto stają naprzeciw siebie dwie strony, które mają do zrealizowania pewien cel. Z jednej strony stoi prowadzący, z drugiej ci, którzy mają się czegoś nauczyć i przyswoić sobie umiejętności, które do tej pory pozostawały dla nich obce. Prowadzący rozpoczyna grę, a uczestnicy albo mu w tym pomagają albo wręcz przeciwnie.

Częstym błędem popełnianym przez różnej maści trenerów jest przeładowany program szkolenia – w czterogodzinnym zestawie chcą zmieścić rzeczy, które wystarczyłyby na tydzień warsztatów. Może to brak doświadczenia albo próba pokazania własnej, nieposkromionej skuteczności. Owszem, na papierze wygląda to może i ładnie, jednak ciężko takie cud-programy zrealizować. Chyba że po łebkach. Albo jeszcze lepiej: po łebkach łebków. Na takie coś szkoda pieniędzy i czasu. Ale dyrektor zlecający przeszkolenie swego personelu będzie zadowolony, a UE wniebowzięta.

Program programem, a na zajęciach jest jak podczas meczu – gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Młody prowadzący mają często zbyt wygórowane oczekiwania wobec tego, ile podczas takich warsztatów zdołają zrealizować materiału. Zapominają przy tym o uczestnikach, a to przecież oni mają wyjść z warsztatów w innej wersji siebie, to oni mają być beneficjentami -  dobry prowadzący ma im to umożliwić, stojąc z boku i robiąc wszystko, aby uczestnik wyszedł z zajęć przekonany o tym, że do wszystkiego doszedł sam.

I tak się dzieje – uczestnik wychodzi z zajęć właśnie z takim przekonaniem, bo na wszystko, co osiągnął, został odpowiednio naprowadzony. Dobry trener naprowadza na właściwe rozwiązania – jeśli tylko je pokazuje metodą wykładową, to nie jest nikim innym, jak nauczycielem, który nigdy nie porzucił tego, co wtłoczyli mu do głowy podczas studiów nauczycielskich. A o studiach nauczycielskich mogę powiedzieć tylko jedno – w większości przypadków uczą tam totalnych i oderwanych od życia bzdur, które potem tylko utrudniają pracę, kiedy już trafia się między prawdziwych, żywych ludzi. I zaczyna się mecz, tyle że na zupełnie innych zasadach niż te, o których marzyło się w konspektach lekcji i na studenckich praktykach.

Potencjalny trenerze, wykładowco, czy nauczycielu – obserwuj uczestników swoich zajęć i ucz się od nich. Dzięki nim polepszysz swój warsztat pracy, a twoje zajęcia będą znacznie lepiej dopasowane do ich potrzeb oraz do ich twoich możliwości. I znów wracam do szalonego prowadzącego z powieści „Madame” (pisałem o nim ostatnio tutaj) – można szaleć, ale poza pewne ramy nie wychodzimy. Każdy mecz ma przecież swoje zasady, dzięki którym może w ogóle się odbyć.

6 komentarzy

martac, 06.02.2016, 09:32

A jaki jest zakładany wynik meczu?

Anna, 08.02.2016, 15:01

Potencjalny trenerze, wykładowco, czy nauczycielu - obserwuj uczestników swoich zajęć i ucz się od nich - najmądrzejsze zdanie artykułu. Kto zacznie pierwszy???

Mariusz Włoch, 08.02.2016, 16:48

Anna, wynika z tego, że gdybym napisał tylko jedno zdanie, artykuł byłby o wiele mądrzejszy ;)

Anna, 08.02.2016, 17:40

Drogi Autorze, już sobie tak nie ujmuj zasług - czy muszę tłumaczyć lingwiście, żeby coś było najmądrzejsze należy to odnieść do mądrego i i mądrzejszego a nie do głupiego :D. Zwykłe stopniowanie przymiotnika:) Chyba, że wolimy czarno-białe spojrzenie na rzeczywistość. Nie byłoby mnie na tym blogu, gdyby Szanowny Autor prezentował zero-jedynkowe podejście :)

Mariusz Włoch, 09.02.2016, 19:07

Będę zatem podtrzymywał niezerojedynkowe podejście ;)

Anna, 10.02.2016, 11:50

oby :D