Wirus nie jest groźny, czyli niech...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Zawarte w nagłówku słowo „mordy” to liczba mnoga słowa rodzaju żeńskiego „morda”, czyli inaczej paskudna gęba,...
Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...
Wydawać by się mogło, że o szwedzkim dziennikarzu i pisarzu Stiegu Larssonie słyszał już każdy. Co za tym idzie, także o jego książkach. Nic bardziej mylnego. Stieg Larsson nadal pozostaje nieznany. Jego książki także, ma się rozumieć.
Co sprawia, że piszę właśnie o nieżyjącym już Larssonie, któremu niestety nie dane było cieszyć się sukcesem swoich trzech kryminałów?
Wszystkie trzy kryminały Larssona (Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet, Dziewczyna, która igrała z ogniem, Zamek z pasku, który runął) okrzyknięto bestsellerami. Wszystkie trzy zostały zekranizowane przez Szwedów, a pierwsza powieść serii także przez Amerykanów.
W tej sytuacji wydawać by się mogło, że o Stiegu Larssonie i jego książkach słyszał już każdy. Otóż nie.
Chcę tutaj pokazać pewien mechanizm, który niekiedy bardzo utrudnia nawet proste sytuacje komunikacyjne.
Okazuje się, że każdy z nas żyje w swoim świecie, a może raczej w swoim kawałku, wycinku świata, w którym koncentruje się na rzeczach dla siebie ważnych. Często dzieje się tak, że interesujemy się swoim światem tak bardzo, że próbujemy narzucać go innym, bo wydaje nam się jedyną słuszną wersją. A kiedy próbujemy narzucać coś innym, tamci zaczynają się przed tym bronić. Bo niby dlaczego mieliby nagle zacząć interesować się dokładnie tym samym, co dla nas stanowi tak wielką wartość?
Każdy z nas filtruje rzeczywistość na swój własny, osobisty i niepowtarzalny sposób i dostrzega w niej to, co stanowi dla niego jakąś wartość.
Dla przykładu: Gdyby dwadzieścia osób przeszło się po ulicy, a następnie opowiedziało o tym, czego doświadczyło, usłyszelibyśmy dwadzieścia różnych historii. Każdy opowiedziałby o czym innym: o czerwonych samochodach, kobietach w miniówkach, facetach pchających wózki z dziećmi, psach biegających we wszystkich kierunkach czy książkach Larssona w oknie wystawowym księgarni.
Wiele osób nie słyszało o Stiegu Larssonie i jego książkach. Czy to źle? Absolutnie nie. Słyszeli za to o wielu rzeczach, o których ja nie mam pojęcia. Bo każdy z nas żyje w innej, własnej rzeczywistości. Choć podobno rzeczywistości nie ma – jest tylko postrzeganie. Hm, wciąż się nad tym zastanawiam.
Jaką korzyść możemy odnieść z faktu, że tak bardzo się od siebie różnimy? Ogromną – różnorodność to jedna z najlepszych okazji do uczenia się nowych rzeczy i wzbogacania swojego życia.
Zatem wyostrzmy zmysły i uczmy się od siebie!
PS. Książki Larssona to także świetna okazja do rozwijania znajomości nowych języków.
13 komentarzy
Grzegorz C., 09.12.2013, 17:59
Przeczytałem tylko pierwszą część i nawet mi się podobała, po polsku. Znam całkiem nieźle angielski, myślisz, że mógłbym spróbować przeczytać kolejne części po angielsku? Pozdrawiam
idealistka, 10.12.2013, 18:21
Co to właściwie znaczy, że rzeczywistości nie ma, a jest tylko postrzeganie? 1. Postrzeganie odnosi się zawsze do czegoś. Oczywiście można powiedzieć, że myśli człowieka są zbiorem subiektywnych wrażeń, jednak te wrażenia odnoszą się do RZECZYWISTOŚCI! 2. Jeżeli ?rzeczywistość? zinterpretujemy jako niezależną od postrzegającej jednostki, mówiąc prościej transcendentalną, wtedy mamy do czynienia w poglądem zwanym realizmem, bądź idealizmem. A więc takim, który zakłada możliwość poznawania, komunikacji, etyki norm itd... 3. Jeśli natomiast ?rzeczywistość? jest interpretowana jako immanentna podmiotowi postrzegającemu, wówczas mówimy o skrajnym subiektywizmie, a nawet solipsyzmie. Każde doświadczenie jest tylko częścią umysłu doświadczającej jaźni. Z tej perspektywy nie bardzo możliwe jest poznanie czegokolwiek, komunikacja i etyka.. Człowiek żyje zanurzony w zupie nic nieznaczących wrażeń. 4. Dodatkowo można tradycyjnie odróżnić dwa rodzaje poznania: episteme ( rozumowe, pewne, obiektywne, komunikowalne) oraz doksa ( subiektywne, niepewne, emocjonalne, jeżeli komunikowalne to za pomocą metafory, alegorii, porównania itd...). Wnioski: Gdybyś powiedział matematykowi, że jest tylko postrzeganie, mógłby się ciebie zapytać jak postrzegasz sumę kątów wew. w trójkącie na gruncie geometrii Euklidesowej, na bardziej 180 stopni, czy może na mniej???? A jak to się właściwie dzieje, że w tym rozmydlonym matriksie postrzegania konstruuje się całkiem udane technologie, które o zgrozooo działają??? A jak to jest możliwe, że ludzie komunikują się, wpływają na siebie, a co więcej za pomocą wypowiedzi performatywnych tworzą nową intersubiektywną rzeczywistość??? Dlaczego wreszcie ludzie potrafią tworzyć trwałe przyjaźnie, niezależne od chwilowych stanów emocjonalnych? Pomyśl proszę, sięgnij po starą dobrą episteme, jak mówią niektórzy idź po rozum do głowy:) Pozdrawiam.
, 11.12.2013, 12:21
A ja oglądałem film - szwedzką i amerykańską wersję. Widać, ze Hollywood wyłożył dużo więcej kasy, ale klimatem nawet do pięt Szwedom nie sięga
La(jkon)ik, 11.12.2013, 14:47
Ojojoj, ale wykład pani idealistka dała! Ciekawe, co pani idealistka mówi, kiedy ktoś ją zapyta np. o godzinę :) A chodziło bodajże tylko o to, że każdy z nas widzi inaczej rzeczywistość, co jest przecież naturalne, i właśnie dzięki temu stworzyliśmy to, co obecnie mamy. W dobrym i złym tego słowa znaczeniu. Kłaniam się
idealistka, 11.12.2013, 18:02
Interesujące jest twoje twierdzenie la(jkon)iku, że każdy z nas widzi inaczej rzeczywistość i to że, jest to NATURALNE. Wydaję mi się, że jest dokładnie odwrotnie. Nie uważasz że świat jest taki a nie inny, ponieważ nasze CIAŁO tak go poznaje. Dlaczego jest tak, że w świecie pomimo wielu jego aspektów, jedne są uwypuklone a inne niedostrzegalne? A może jest tak, że każda struktura powstaje w odniesieniu do relacji ciało-świat. Dlaczego mówi się, że mrówka jest mała? Co to znaczy, że coś jest zimne, a inne ciepłe? Nie wydaje mi się, że istnieje totalna dowolność w ?meblowaniu świata?, są jakości pierwotne, które nie podlegają dyskusji, czy się to komuś podoba, czy nie. Ciężko jest oddzielić ?istotę? rzeczy od interpretacji. Jednakże INTERPRETOWANIE ma swoje granice. Czy czerwień maku możesz zinterpretować jako dźwięk tłuczonego szkła??? Dzięki pewnej ? jednomyślności? w postrzeganiu mamy naukę! Dlatego upieram przy tym, że raczej postrzegamy podobnie, kwestia interpretacji jest sporna, ale to co innego. Postrzeganie jest pierwotniejsze od świadomości i języka. A interpretacja należy do języka. Poza tym jest jeszcze język uniwersalny, piękny i bezsporny, a mianowicie język matematyki i logiki:) Co to pytania o godzinę, to nie mam zegarka;)
La(jkon)ik, 12.12.2013, 12:44
Tak, tak, masz rację idealistko, w każdym słowie, i niech tak zostanie. Co do zegarka, nawet bym ci kupił zegarek, tylko jak go przekazać, no i wizja wysłuchania wykładu podczas przekazania zegarka niespecjalnie mnie kręci :) PS. Kiedyś miałem zajęcia z jedną panią, która mówiła podobnymi frazami, ale to było dawno, nawet bardzo dawno. Nie, aż takich zbiegów okoliczności to chyba nie ma.
idealistka, 12.12.2013, 15:23
Dużo złości w twoim pisaniu la(jkoni)ku. Tak się składa, że dawno dawno temu znałam pewnego mężczyznę, który podobnie manifestował złość, zwłaszcza wtedy, kiedy ktoś nie wspierał go w jego samouwielbieniu. Ale pewnie nie jesteś nim, ponieważ tamten był stuprocentowym facetem, a ty jak mniemam hybrydą mężczyzny z koniem. No i tamten miał fajny zegarek, taki mega szpanerski:). A ta kobieta, o której piszesz, to na pewno nie ja. Nie prowadziłam nigdy zajęć z końmi. Chociaż jakby się nad tym zastanowić...
La(jkon)ik, 12.12.2013, 17:51
Peace and love! patataj patataj patataj
Mariusz Włoch, 12.12.2013, 19:21
:) I proszę, taki niewinny temat, a jakie emocje!
Aga realistka, 16.12.2013, 23:00
No i proszę, taki ładny intelektualny romansik się tu kroił i jakoś wszystko padło! Panie La(jkon)iku, ładnie to tak oddalić się bez pożegnania?
Aga realistka, 16.12.2013, 23:07
Bo chciałam zadać parę pytań odnośnie tego matematyka od postrzegania sumy kątów wew. w trójkącie na gruncie geometrii Eukllidesowej: czy w momencie udzielania odpowiedzi matematyk byłby trzeźwy czy po spożyciu alkoholu. Jeśli trzeźwy, to 1. jak można to udowodnić, biorąc pod uwagę niedoskonałość przyrządów pomiarowych; 2. co sprawiło, że był trzeźwy, 3. jak stan trzeźwości wpływa na postrzeganie matematyczne, 4. czym w ogóle jest ta trzeźwość! Jeśli byłby pijany: pytania takie jak powyżej :) Ech, wszystko może stać się takie skomplikowane na tym świecie, po prostu matriks :)
lilith, 18.12.2013, 18:28
Ago- realistko nie trzeba udowadniać, że suma wew. kątów trójkąta wynosi 180 stopni, ponieważ jest to aksjomat, akjsomatów się dowodzi, ponieważ są zawsze prawdziwe i stanowią podstawę danej teorii. Są warunkiem KONIECZNYM, żeby dany obiekt był trójkątem, kwadratem, rombem czy jakimś innym dziwadłem. Jeśli ktoś ma problem z pomiarem, to niech kupi sobie dobry cyrkiel i linijkę:) Trzeźwość matematyka nie ma tu nic do rzeczy. Trzeźwość jest pojęciem który zdefiniowali użytkownicy języka w taki, a nie inny sposób, a warunkiem koniecznym w tej definicji jest brak alkoholu we krwi. A to czy świat jest matematyczny, czy może umysł nakłada struktury matematyczne na świat, nie jest tu aż tak istotne. Wyobraź sobie świat pozbawiony wartości matematycznych, świat bez liczb i przestrzeni. Jesteś w stanie to zrobić? Nawet w metaforze? WYSOKA kultura osobista? tkwi myślenie matematyczne. Nie jest tajemnicą, że współczesne teorie lingwistyczne mówią o tym, że język związany jest z budową naszego ciała, grawitacją i orientacją przestrzenną. W metaforach dotyczących samopoczucia można dostrzec ukryte myślenie matematyczno-przestrzenne ( podnieść na duchu, mieć doła, eskalować konflikty- escalier- franc. schody, czyli coś w górę). A co do romansiku intelektualnego, między LAYkonikiem a panią IDEALną to raczej powiedziałabym, że o jakąś niechęć tu chodzi:). Z drugiej strony od nie-chęci do chęci droga niedaleka:))
Mariusz Włoch, 25.12.2013, 19:56
Natrafiłem wczoraj na pewien cytat, który w jakiś sposób może podsumować nasze rozważania. Cytat pochodzi z książki "Po słonecznej stronie ulicy" (str. 453), autorka - Dina Rubina. Brzmi on tak: "Od tamtej pory prosiłam każdego znajomego z Taszkientu, by naszkicował z pamięci plan miasta. I każdy rysował zupełnie coś innego. O czym to może świadczyć? Aż strach pomyśleć! Że nie mieszkali w tym samym mieście? To może ono w ogóle nigdy nie istniało?"