Wirus nie jest groźny, czyli niech...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Zawarte w nagłówku słowo „mordy” to liczba mnoga słowa rodzaju żeńskiego „morda”, czyli inaczej paskudna gęba,...
Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...
Obecne dobrodziejstwa cywilizacji i technologii dają nam tyle szczęścia, że można od tego po prostu oszaleć. Najbliższe owego szaleństwa wydają się organizmy młode, które w atmosferze nowoczesnego szczęścia wzrastają, w nim się chowają i nie mają możliwości się od niego uwolnić, zwłaszcza że rodzice – aby zapewnić sobie samym chwilę cywilizacyjnego szczęścia – wręczają małolatom tablet i niby jest po sprawie. Widziałem ostatnio malucha, który jeszcze nie mówił, ale doskonale obsługiwał jutjube. Jego rodzice robili to samo na swoich smartfonach. Cała trójka wydawała się nieskończenie szczęśliwa, może przez to, że nie widzieli się nawzajem. Ciekawe, w jakim kierunku pomknie ta rodzinna sielanka.
Technologia rozwija się tak szybko, że ludzki mózg nie nadąża się do nowych warunków dostosować. Cóż, udoskonalanie narzędzi czy technik polowania na mamuty zajęło ludziom pierwotnym sporo czasu (nie mieli wtedy filmików instruktażowych na jutjubie), nam przyszło żyć w czasach szybszych, gdzie na myślenie pozostaje coraz mniej miejsca. A jeśli nawet pojawia się taka luka, to natychmiast wypełnia się ją błyskającym smartfonem lub innym urządzeniem. Zresztą, technologia pozornej wygody ma na celu totalną eliminację myślenia, bo wtedy bezwolny tłum jeszcze chętniej pomaszeruje nad brzeg urwiska, a potem bez słowa skoczy. Wypada tylko zauważyć, że w odróżnieniu od czasów kamienia łupanego, dziś nie ma mamutów wolno chodzących po mieście. Pewnie dlatego, że wtedy łaziłyby w tę i we w tę i co rusz wpadałyby pod tramwaj albo pod skuter legendarnej szczecińskiej Balbiny.
Przebodźcowanie, ten swoisty cywilizacyjny nadmiar, sprawia, że ludzie stają się coraz bardziej sfrustrowani, znerwicowani, a przez to nieuważni i nieostrożni. Tylko pomyśl – siedzisz na fotelu u dentysty, a ten boruje ci zęba, jednocześnie gada przez telefon z mechanikiem samochodowym i nieudolnie negocjuje zakres napraw, a w pewnym momencie, niezadowolony z przebiegu pertraktacji, mocniej dociska wiertło w ramach wyrażenia swej dezaprobaty. A tu odzywa się jego drugi telefon… Albo weźmy sekretarkę wykonującą jakieś dziesięć czynności na raz – jakim cudem ktoś spodziewa się po niej dokładnego wykonania zadań? I o której w końcu będzie to spotkanie? Owszem, słyszę czasem pienia, jakim cudem jest tzw. wielozadaniowość, jednak jakoś wcale nie uważam tego za dobre rozwiązanie. „Mniej i lepiej” wydaje się lepsze od „dużo i byle jak”.
Chuck Norris mawiał podobno, że jeśli coś robisz, to rób to, co robisz. Uczysz się języka? Ucz się języka! Kopiesz ogródek? Kop ogródek! Słuchasz muzyki? Słuchaj muzyki i delektuj się nią! Koncentracja na jednej rzeczy pomoże doprowadzić ją do końca, a jeśli się czegoś uczysz, pomoże ci osiągnąć jakieś postępy. Tylko zrób w tym kierunku pierwszy, odważny krok – wyłącz telefon, zaakceptuj fakt, że jeśli będziesz offline przez dwie godziny, to nic się nie stanie. Ogranicz liczbę bodźców i pobądź razem ze swoimi myślami, póki jeszcze masz taką możliwość.
A jeśli czasem uda ci się usiąść na ławce w parku i po prostu porozglądać się dookoła, popatrzeć na przechodzących ludzi, słuchając przy tym śpiewu ptaków, szumu drzew czy nawet dźwięku samochodów przejeżdżających nieopodal, to może zauważysz coś dziwnego. Że jesteś częścią tego systemu, że żyjesz, że jesteś człowiekiem. I właśnie do zaakceptowania tej myśli większość ludzi nie chce dopuścić. Szukają zagłuszenia, ucieczki, nowych bodźców, które będą bardziej atrakcyjne od tego, co robią w danej chwili. Na szczęście jest świat wirtualny, gdzie znajdziesz wszystko, czego tylko zapragniesz.
1 komentarz
backonik, 06.10.2018, 20:32
uda się, czasami tak robię... biorę rowerek i jadę do lasu, siadam na ławce i słucham....