Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Komunikacja, NLP, rozwój osobisty

Wirus nie jest groźny, czyli niech...

6 października 2020

Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...

Skazani na sukces, czyli wyrok w...

30 listopada 2018

Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...

Opowiadanie na grudzień: Błogosławieństwo

31 grudnia 2016, komentarze (2)

Dziś proponuję opowiadanie, które powstało dawno temu, bo w roku 2004. Mimo upływu lat temat wydaje się aktualny, oczywiście tu zostal mocno przerysowany, jednak ocena i wywołane lekturą przemyślenia to już sprawa bardzo osobista. Miłego czytania!

Mieszkańcy tej niewielkiej, gminnej wsi, szczycili się posiadaniem własnej parafii oraz wybitnym skąpstwem. Nie raz już powyższa przypadłość rozdrapywała ranę konfliktu z proboszczem, który z jakże oczywistych i zdecydowanie egoistycznych powodów nie mógł upiornego sknerstwa swych parafian przeboleć. Kłuło go w oczy rozpasanie konsumpcyjne poddanych duszyczek, kiedy to w sobotnie popołudnia, z ogromnym, wołającym wręcz o rupturę i wypadnięcie dysku trudem, targały wyładowane do granic możliwości ekologiczne foliowe torby z zakupami. Dodać wypada, iż owe wyolbrzymione ilościowo zakupy targane były ze sklepu wielobranżowego, należącego do miejscowego spekulanta, który, na domiar złego, miał z proboszczem na pieńku (zbyt mało – jak na swoje domniemane możliwości - zapłacił za pogrzeb dziadka) i psuł tym samym dobre imię gminy.

Całe opowiadanie możesz przeczytać tutaj.

2 komentarze

martac, 01.01.2017, 21:59

Niby zabawne, a przeraża... Jak zwykle zresztą.

ya, 04.01.2017, 13:05

no i rysunek to już też klasyka :)))))) bravo!