Wirus nie jest groźny, czyli niech...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Zawarte w nagłówku słowo „mordy” to liczba mnoga słowa rodzaju żeńskiego „morda”, czyli inaczej paskudna gęba,...
Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...
Przeszkody różnego sortu to nieodłączna część życia. Pojawiają się podczas nauki, w pracy, przeszkadzają w dążeniach – zarówno tych świadomych, jak i tych mniej uświadamianych. Czasem bywają małe i niewinne, innym razem znacznie większe – to oczywiście kwestia subiektywna, bo wszystko zależy od postrzegania. Jednak niezależnie od rodzaju i wagi tego, co nagle stanęło ci na życiowej drodze, możesz zacząć się zastanawiać, czy w ogóle warto tę przeszkodę w jakikolwiek sposób przeskoczyć, obejść czy nawet podkopać się i przejść dołem. Jeśli naprawdę chcesz przeszkodę pokonać, z pewnością zbierzesz siły i weźmiesz się w garść, jednak w takich momentach często pojawiają się wątpliwości:
Czy cel, do którego dążę, jest tego wart?
Cóż, wątpliwość może prowadzić do otrzeźwienia i stać się świetną okazją, by na nowo zdefiniować cel, którego obraz z biegiem czasu lekko się rozmazał. Przeszkoda – jakakolwiek by nie była – często pozwala ten rozmazany obraz wyostrzyć, dzięki czemu świat staje się wyraźniejszy. Dostrzegamy wtedy większy fragment rzeczywistości. Czy to lepiej czy gorzej? Chyba ani jedno ani drugie – widzimy po prostu bardziej realnie (choć to i tak pojęcie niezwykle względne).
Pojawienie się przeszkody może doprowadzić do tego, że zarzucisz swój cel. W niektórych sytuacja już pierwsza, nawet niepozorna trudność sprawia, że się poddajesz: przestajesz uczyć się języka, odpuszczasz sobie dbanie o związek, zaczynasz zaniedbywać obowiązki służbowe. Kto wie, może właśnie ta „niepozorna trudność” pokazuje, że ważne w życiu jest dla ciebie coś zupełnie innego? A co? Odpowiedź na to pytanie każdy z nas nosi w sobie i tylko tam ma szansę ją odnaleźć.
Pojawiająca się na życiowej drodze przeszkoda może cię sparaliżować, może też dać ci sporo energii. Pytanie brzmi, jak na tę przeszkodę spojrzysz i jaki sposób postępowania wybierzesz. Drugie pytanie brzmi, na czym ci naprawdę zależy. To kwestia wyboru (jeśli ktoś ci go w życiu nie odbierze). Bo wyjścia są zasadniczo dwa: albo się z przeszkodą zmagasz, albo zawracasz. Jacek Krzysztofowicz („Miłość i lęk” magazyn Charaktery, sierpień 2016) ujął to tak:
„Mieszkam teraz w Łodzi, ale pochodzę z Gdańska, znad morza. Cechą charakterystyczną nadmorskiej pogody jest wiatr. Wieje prawie zawsze, bywają jednak dni, gdy zmienia się w wichurę. Pamiętam wiele takich chwil, gdy musiałem się z nim zmagać, ponieważ wiał dokładnie z tego kierunku, w którym podążałem. To, na co wówczas najbardziej miałem ochotę, to szybkie wykonanie zwrotu w tył i pozwolenie, by wiał w plecy. Wtedy byłoby o wiele łatwiej i przyjemniej. Tylko że nie dałoby się w ten sposób dotrzeć do celu.”
Prawda. Można iść pod wiatr, można z wiatrem. Można płynąć pod prąd, można z prądem. Tyle że, jak mówił Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju, „z prądem tylko zdechłe ryby płyną”.
1 komentarz
Ania, 22.09.2016, 19:51
Są też przeszkody, które mimo braku decyzji, czy się z nimi zmagać, czy zawracać, z czasem jakby same znikają.To dość optymistyczny scenariusz. Choć z drugiej strony jest to też sytuacja, w której zostaliśmy pozbawieni wyboru.