Dotrzymać słowa, czyli o zawartości...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
Dziś do druku trafiła trzecia część językowej sagi DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski: DCM angielski 3. Zapowiadałem jej wydanie już...
Kolejne egzemplarze książki DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski 2 trafiają do rąk i umysłów nowych odbiorców, a wraz z tym...
Z nauką języków wiąże się pewna oczywista kwestia, którą czasem się pomija – celowo albo przypadkiem. Chodzi o to, że aby nauka języka przynosiła efekty, trzeba być z takim uczonym językiem w ciągłym kontakcie – przypominać sobie słówka, używać ich, czytać artykuły np. w sieci, przeglądać notatki czy wciąż przypominać sobie treści zawarte w genialnych podręcznikach językowych mojego autorstwa (to, oczywiście, taki mały, autoironiczny żarcik). No właśnie, wypada o tym pamiętać i to robić, bo gdy tracimy kontakt z językiem, zaczynamy w pewnym sensie się cofać.
Patrząc na to z własnej perspektywy powiem tak - odczuwam coś takiego praktycznie każdego dnia. To wręcz fizyczne, namacalne uczucie – że jeśli czegoś nie przeczytam, dajmy na to po szwedzku, to nagle wszystko mi z głowy wyleci i będę zaczynał od nowa. To mocno przesadzone, aż tak źle to nie jest, bo dzień bez jakiegoś języka nie przynosi aż tak dotkliwych strat, jednak powtórzenie czegoś tam z pewnością przyniesie korzyści lingwistyczne i ukojenie emocjonalne. Zatem powtarzać warto – zawsze, wszędzie i o każdej porze.
Tyle że teraz mamy środek wakacji, nastrój rozleniwienia (dotyczy to zwłaszcza tych, którzy na czas wakacji postanowili od języka trochę odpocząć), czas rozciągnięcia cielesnego na miłym w dotyku plażowym piasku, oglądania telewizji i innych atrakcji audiowizualnych, więc nauka jak gdyby zeszła na drugi – a może nawet dalszy – plan. Tym, którzy nigdy się nie uczyli, nauka nigdzie nie zeszła, bo tu akurat nie miało co schodzić.
Jednak pytanie pojawia się tu następujące: czy mimo tych wszystkich zagrożeń warto zrobić sobie przerwę od języków na czas wakacji lub przynajmniej dwu- czy trzytygodniowego urlopu? Myślę, że taka przerwa nie poczyni katastrofalnych spustoszeń w strukturach lingwistycznych twojego mózgu, zwłaszcza jeśli ćwiczysz swój mózg przy każdej nadarzającej okazji.
Czyli – dla istot myślących przerwa w nauce przynosi nawet korzyści, może trochę zgodnie z zasadą, że kiedy czegoś przez jakiś czas nie robimy, to zaczynamy za tym tęsknić, a potem robimy to z jeszcze większą przyjemnością. Bo wkuwanie bez przerw staje się nudne i zniechęcające, a powszechnie wiadomo, że co za dużo, to niezdrowo. Zatem przerwa, po której z wielką radością rzucisz się na kontynuację angielskiego (lub języka, którego właśnie się uczysz) albo zaczniesz jakiś zupełnie nowy, np. hiszpański. Czemu nie? Ponoć apetyt rośnie w miarę jedzenia, choć to powiedzenie jest samo w sobie sprzeczne.
A wakacje warto poświęcić na coś przyjemnego, na co nie miałeś czasu w ciągu roku. Możesz odwiedzić znajomych, których zaniedbałeś, możesz pojechać tam, gdzie zawsze chciałeś jechać, możesz obejrzeć zaległe seriale – krajowe i zagraniczne, możesz wreszcie nadrobić zaległości czytelnicze i paść w objęcia książek, których grzbiety tęsknie czy nawet z wyrzutem patrzyły na ciebie przez ostatnie parę lub paręnaście lat. Po to – między innymi - są przecież wakacje i urlopy.
Język to przecież nie zając i kapusty nie zje.
A co do tych zaległych zagranicznych seriali i książek – myślę, że obejrzysz je i przeczytasz w oryginalnych wersjach językowych, prawda?
3 komentarze
Marcin M, 01.08.2016, 10:37
Prawda. Tylko oryginalne wersje językowe, nie ma innej opcji ;)
tom, 03.08.2016, 11:58
Coś mi tu nie pasowało od poczatku z tym odpoczywaniem, no i wydało sie, że można odpoczywać, ale czytać i ogladać trzeba w oryginale :)
martac, 04.08.2016, 22:39
Czytałam tą książkę Anny Holt ze zdjęcia, warto.