Wirus nie jest groźny, czyli niech...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Zawarte w nagłówku słowo „mordy” to liczba mnoga słowa rodzaju żeńskiego „morda”, czyli inaczej paskudna gęba,...
Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...
Rzeczywistość coraz bardziej traci kolory, świat robi się biało-czarny. Ekstremalny, jedyne, co ma znaczenie, to wartość bezwzględna. Za albo przeciw. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, z jaką łatwością ludzie dają się omotać politykom, którzy zajmują się obecnie skłócaniem ludzi.. Polacy są mocno podzieleni, co ciekawe, takiego podziału Polaków nie było od momentu zgonu matki komuny, która to najmocniej osierociła właśnie tych, którzy teraz w ramach żałoby robią rzeczy zagrażające krajowi.
Cała ta niezdrowa sytuacja wpływa na życie bardziej niż nam się wydaje. Bo co robią ludzie opętani wizją posiadania bezwzględnej racji w każdej sytuacji i każdej sprawie? Polityka to coś, co śmierdzi z daleka i kojarzy się tylko i wyłącznie z brudem, jednak jest w tym jakaś chora magia i sporo ludzi ulega czarowi tego szamba. I gdyby na tym się kończyło, nie byłoby jeszcze tak źle. Jednak tu dopiero problem się zaczyna.
Bo ludzie opętani przez jeszcze bardziej opętanych zaczynają kąsać wszystkich wkoło. W zeszłym roku podczas kampanii prezydenckiej mieliśmy pierwszą falę tsunami nienawiści – w imię obrony swego kandydata jedni wyklinali drugich, życzyli im śmierci, nadawali im takie przydomki, jakich nie powstydziłby się Goebbels czy inny mistrz propagandy zagłady. Podobnie miała i ma się sprawa z uchodźcami, a najświeższy temat to wymiana życzliwości między zwolennikami i przeciwnikami rządzących.
I aż się wierzyć nie chce, z jaką łatwością ludzie pozbywają się znajomych czy piszą do siebie rzeczy, których z pewnością nie powiedzieliby na żywo – bo na żywo to byłoby po prostu głupie i niepotrzebne. Bo na żywo człowiek z reguły jest bardziej człowieczy, na żywo można ze sobą porozmawiać (pomijam tu sytuacje ekstremalne, kiedy do zakutego łba i tak nie dotrzesz, bo on już z założenia tobą pogardza i cię nienawidzi), natomiast napisać można wszystko, a potem mówić, że to tylko tak, że to przecież tylko słowa (a na dodatek w wielu przypadkach anonimowe). A to nie tak – to, co napisane, już poszło, to, co zostało powiedziane, też.
Czy kiedyś też tak było, czy to po prostu efekt tzw. wolności w Internecie? Czy zawsze w ludziach było tyle żółci i nienawiści co teraz? Czy po prostu nie było tego widać? Możliwe, że zawsze tak było, tyle że nie każdy miał ciągłą możliwość informowania całego świata, kogo aktualnie wsadziłby do gazu.
Chciałoby się powiedzieć: bądźmy ludźmi i wszystko będzie dobrze! To w teorii. Praktyka to już inna historia. Podobno jest tak, że mądrzejszy ustąpi głupszemu. Że go zrozumie i pozwoli się wyszaleć, tyle że do czasu. Potem trzeba zacząć się bronić, bo obłęd nie ma granic.
4 komentarze
hamama, 12.03.2016, 20:15
Prawda, straciłam 2 znajomych w ostatnich zamieszkach ideologicznych. Trudno to wytłumaczyć, bo nagle człowiek staje sie kimś innym, traci jasność myślenia i popada w skrajność. Smutne, lecz prawdziwe. Mam nadziję, że to minie i ludzie otrząsną sie z tego stanu.
Marcin M, 14.03.2016, 12:54
Tak jakoś się probiło, że im więcej o miłości bliźniego sie mówi tym gorzej wyglada wcielanie tego w życie. Obecna sytuacja mocno to skomplikowała. Mimo wszystko "bądźmy ludźmi i wszytko będzie dobrze"!
sys, 15.03.2016, 09:39
nie rób drugiemu, co tobie niemiłe...
Marcin M, 15.03.2016, 11:37
...albo własnie rób...