Dotrzymać słowa, czyli o zawartości...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
Dziś do druku trafiła trzecia część językowej sagi DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski: DCM angielski 3. Zapowiadałem jej wydanie już...
Kolejne egzemplarze książki DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski 2 trafiają do rąk i umysłów nowych odbiorców, a wraz z tym...
Znajomość zasad, dzięki którym układa się zdania w nowym języku to niezwykle przydatna umiejętność. Jednak na niewiele się ona zdaje, jeśli mimo to nie jesteś w stanie zbudować i przeprowadzić prostej rozmowy. W takich sytuacjach przydają się umiejętności konwersacyjne, które pomagają zastosować znajomość języka stosownie do okoliczności. Jednak to też jeszcze nie wszystko. Nawet takie zaawansowane umiejętności są czasami nieprzydatne, bo jeśli nagle zaczniesz razić po oczach swą galopującą elokwencją i awangardową gestykulacją, zadawać zagranicznym rozmówcom zbyt osobiste pytania czy opowiadać im o swoich intymnych doznaniach, twoi interlokutorzy mogą po prostu w pośpiechu cię opuścić.
Tak, tu potrzeba znajomości pewnych – w większości niepisanych – zasad i kodów kulturowych, obowiązujących w danej społeczności. I ten czynnik wydaje się zasadniczo najważniejszy w udanej komunikacji z ludźmi z innych rejonów świata, a już zwłaszcza wtedy, kiedy to ty jedziesz do ich kraju i korzystasz z dobrodziejstw ich gościnności.
Wpadła mi właśnie w tymczasowe posiadanie ciekawa i zabawnie ilustrowana książeczka pt. „The Social Guidebook to Norway”. Mimo swego żartobliwego charakteru to cenna pozycja dla wszystkich, którzy mieszkają w Norwegii, mają z Norwegami do czynienia lub bywają tam tylko w celach turystycznych. Autorem książeczki jest Kanadyjczyk Julien S. Bourrelle, który mieszkał w swym życiu w różnych krajach i obcował z różnymi kulturami, jednak, jak pisze „my adaptation to Norway has been the most challenging cultural experience of my life.” (Nie tłumaczę, bo wszyscy przecież znają angielski). Hmm. Tak, można umieć klecić zdania i składać dialogi po norwesku, ale jeśli chcesz się zaprzyjaźnić z Norwegiem, a nie masz doń właściwego podejścia…
O czym jest ta książeczka? To zabawny zbiór wniosków i spostrzeżeń na temat zachowań Norwegów jako jednostek i Norwegów jako społeczeństwa. Autor ostrzega, że „this book is full of generalisations and stereotypes”, więc wypada spojrzeć na to z przymrużeniem oka, co nie znaczy, że tak nie jest naprawdę. Bo w większości przypadków tak dokładnie jest.
Spostrzeżenia autora nie są w żadnej mierze rewolucyjne, zwłaszcza dla tych, którzy z Norwegią mieli już jakieś doświadczenia. Opowieść zaczyna się od rozdziału na temat „Norwegian Social Bubbles”, w którym mowa o tym, że mieszkańcy Norwegii lubią zbierać się w grupy – wspólnym mianownikiem są tutaj „frame activities”, np. sport, gry, organizacje itd. Owe grupy rzadko ze sobą współpracują, wynika to głównie z niechęci do nawiązywania kontaktów, jeśli nie wymaga tego sytuacja. A sytuacja wymaga nawiązania kontaktu, jeśli ma to swój praktyczny, pragmatyczny cel.
To samo dotyczy nawiązywania kontaktów damsko-męskich. Proces ten przebiega inaczej niż w większości krajów świata, a czego tutaj – ze względu na dobro dzieci, które przecież notorycznie mojego bloga czytają – nie mogę szerzej opisać. Zacytuję tu tylko autora, który począł doceniać hedonistyczne walory skróconej ścieżki do trzeciej bazy: „Dating in Norway requires some adaptation. After experimenting for some time I started to appreciate the Norwegian way”. W sumie to wcale mu się nie dziwię.
Nawiązywanie kontaktu z Norwegami jest trudne, ale tylko do pewnego stopnia, bo wszystko się zmienia – wybaczcie, dzieci, mam nadzieję, że już śpicie – po spożyciu alkoholu. Wtedy oszczędni w emocje, gesty i słowa Norwegowie rekompensują sobie tamte konstypacyjne niedostatki. A na co dzień – sąsiad nie będzie się do ciebie odzywał, bo po prostu nie chce ci przeszkadzać, chyba że „there is a practical reason to do so”, np. coś z twoim ogrodem jest nie tak. Tak, praktyczność i pragmatyzm w każdym rodzaju działania. Bo i po co gadać po próżnicy?
Autor pisze także o społeczeństwie, które w pierwszej kolejności stawia na równość, zasadniczo we wszystkim – wytyczną ma być „average”. Jeśli jesteś przeciętny, średni, to jest ok. Nie jest więc wskazane pokazywanie statusu społecznego czy wielkości zarobków, które w Norwegii mają przede wszystkim zapewniać godne życie.
Na końcu cenna wskazówka dla wszystkich, którzy chcą zaprzyjaźnić się z Norwegami: „If you forget what I wrote in this book, think about a wild cat: you need to be slow, careful, playful, and distant, you also need to takie initiatives. Play games for a few hours, a few days, or a few years and you will make Norwegians friends. Once you are friends, you are friends for life."
Język to tylko mała kropla w oceanie komunikacji. To podstawa udanego funkcjonowania w Norwegii czy jakimkolwiek innym kraju, w którym postanowisz zamieszkać. Reszta to kontekst kulturowy. Jeśli zagrasz dobrze w tym obszarze, praktycznie każdy Norweg stanie się twoim przyjacielem.
10 komentarzy
Agnieszka, 18.01.2016, 10:08
Ciekawy wpis i dostrzegam sporo podobieństw między przeciętnym Norwegiem a Polakiem. Na pierwszy rzut oka też nie jesteśmy otwarci (a już na pewno nie uśmiechnięci) ale jak już komuś postanowimy zaufać i się zaprzyjaźnimy to na całe życie.
Anna, 18.01.2016, 14:03
I znów trafione w cel - cały blog o tym jest - jeżeli chcesz się komunikować, ZAINTERESUJ się drugim człowiekiem i to nie oznacza wcale, że masz mu wsadzać swój nos w jego prywatne sprawy. Jeżeli jedziesz do innego kraju zainteresuj się, jak twój potencjalny rozmówca funkcjonuje w społeczeństwie, co jest właściwym zachowaniem wobec niego, jakie tematy są zakazane lub baaardzo wrażliwe a co naturalne. Jeśli chcesz porozumienia, spójrz na siebie jego oczami i dopasuj się do niego. Chyba, że tak naprawdę wcale ci na tej komunikacji nie zależy
Tom, 18.01.2016, 15:34
a żebyś wiedział - mój syn śledzi twoje wpisy i jest zawsze przede mną :)
Mariusz Włoch, 18.01.2016, 16:17
Agnieszka - Polacy i Norwegowie są, o dziwo, do siebie podobni i to nawet bardziej niż nam się wydaje. Norwegowie są bardziej oszczędni na początkowym etapie, dlatego trzeba wokół nich chodzić dość ostrożnie, żeby nie spłoszyć. A potem to już przyjaźń na całe życie. Polak i Norweg - dwa bratanki? :)
Jadzia, 18.01.2016, 16:40
z tego, co piszesz, pobratymców w tym narodzie w szklance pewnie byśmy znaleźli, więc i bratanków :) przyjaciół????
Mariusz Włoch, 18.01.2016, 18:14
Cóż, w pewnych sytuacjach alkohol łagodzi obyczaje, choć na dłuższą metę może to być niewskazane - alkohol to jakaś forma iluzji, potem przychodzi rzeczywistość. A może jest dokładnie odwrotnie?
Marcin M, 19.01.2016, 10:17
"Język to tylko mała kropla w oceanie komunikacji", zgadam się, ale są sytuacje że nawet taka mała kropla nie jest potrzebna - można świetnie się dogadywać nawet nie znając języka. Jeden mój znajomy przez całą noc rozmawiał z pewnym Włochem, który mówił łamanym angielskim, mój znajomy ledwo kleił po niemiecku, a gadali całą noc. Aha, w rozmowie brał udział alkohol, i znowu wyszło na to samo :)
Krista, 19.01.2016, 12:47
To jest strasznie przykra sytuacja, że ludzie, żeby się dogadać potrzebują alkoholu
Marcin M, 19.01.2016, 18:38
Może to i przykra sytuacja, ale prawdziwa. Nie czytałem tej książki, ale po okładce można się domyślić, że autor jest dobrym obserwatorem i zrozumiał Norwegów właściwie.
kama, 20.01.2016, 18:58
Czyżby po alkoholu wychodziło z ludzi prawdziwe "ja"? Nie dopatrywałabym się generalizacji narodowych - procenty rozluźniają normy i łamią blokady. Kto nie pamięta picia "jednego" na odwagę? Z resztą po odpowiednio niewielkiej ilości alkoholu nawet w obcym języku łatwiej się rozmawia:)