Wirus nie jest groźny, czyli niech...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Zawarte w nagłówku słowo „mordy” to liczba mnoga słowa rodzaju żeńskiego „morda”, czyli inaczej paskudna gęba,...
Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...
Święta wprawdzie już się (na szczęście?) skończyły, ale to dopiero pierwszy etap składania życzeń - przed nami etap drugi, czyli ostatnia noc roku, podczas której składa się życzenia na nowy rok i resztę przyszłości. A z życzeniami wiąże się odwieczna udręka – jak powiedzieć coś więcej niż tradycyjne „zdrowia, szczęścia i pieniędzy” (jeśli nie uda się składania życzeń uniknąć?)?
Bo to jest mniej więcej tak: po pierwsze - od paru dni z wszelkich możliwych kanałów sączą się życzenia, z których powinno wynikać dla nas coś wspaniałego. To nawet dobrze, bo zakładam że intencje życzących są dobre, więc się nawet cieszę. Po drugie - znów obejrzałem film (ach, ta bliskość działającego telewizora!) „O czym myślą kobiety”, w którym główny bohater słyszał myśli kobiet i mógł dzięki temu zaspokajać ich najskrytsze potrzeby. Chciałbym mieć taki talent, to uprościłoby wiele rzeczy.
Ale wróćmy do życzeń, bo o nie tu głównie chodzi. Atakują nas życzenia, które są bardzo do siebie podobne: telewizja, którą oglądamy, czy gazety, które czytamy – z każdego z tych miejsc idą życzenia mniej więcej spokojnych świąt w rodzinnym gronie, ciepła i miłości, potem życzenia sukcesów. W rodzinnym gronie pojawiają się życzenia pieniędzy, zdrowia, realizacji marzeń i czegoś bardziej namacalnego (także dosłownie), np. nowego chłopaka czy dziewczyny. Czyli generalnie banały, które powtarza się po to, aby ludziom wydawało się, że lepiej się dzięki temu czują. No i żeby mieć składanie życzeń za sobą.
I w tym momencie zastanowiłem się nad czymś takim – a co zrobić, jeśli ktoś życzyłby mi spokojnych świąt, a ja na spokojne święta nie mam najmniejszej ochoty? Czy takie życzenia są trafione? Podobno powinniśmy traktować innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Ten model chyba nie do końca się sprawdza – ten ktoś może mieć przecież zupełnie inne priorytety. A czy nie lepiej byłoby traktować innych tak, jak faktycznie chcieliby być traktowani? Wtedy składanie życzeń czy kupowanie prezentów byłoby łatwiejsze, a ty miałbyś większe szanse, że trafisz w upodobania obdarowanego.
Zatem – lepiej życzyć komuś tego, czego on sam by sobie życzył i traktować go tak, jak sam traktowałby siebie.
Bo jeśli życzysz komuś zdrowia, a ten ktoś ma już tego zdrowia dość? Głupie? Może, ale są przecież ludzie, którzy czują się szczęśliwi, gdy są chorzy, bo dopiero wtedy inni zwracają na nich uwagę. Albo życzysz komuś świąt w rodzinnym gronie, a ten ktoś zrobił wszystko, aby się wreszcie od tej rodziny uwolnić. Lub życzenie dalszych sukcesów – a ten człowiek ma już na koncie masę sukcesów, które zdołały wpędzić go w samotność i depresję?
Powyższe przykłady mogą wzbudzać niekoniecznie miłe skojarzenia, jednak czy lubiłeś dostawać wełniane swetry od nielubianej cioci, takie same co rok? Niekoniecznie. A gdyby ta ciocia wpadła na pomysł, żeby dać ci to, z czego byś się faktycznie cieszył? Pewnie jej notowania by wzrosły. Twoja radość też, przypuszczam. Tylko że to wymaga pewnego zainteresowania drugim człowiekiem: posłuchania, obserwacji, empatii, aby dostrzec, co tę drugą osobę kręci i co sprawia jej przyjemność. A to już nieco wyższa szkoła jazdy w komunikacji międzyludzkiej. Chyba że robisz to z premedytacją – dajesz komuś zestaw kosmetyków, bo ten ktoś cuchnie, a on chciał np. konsolę gier. Hmm.
W takim razie jak się dowiedzieć, czego druga osoba naprawdę pragnie? Najprościej byłoby zapytać, tylko że mało kto udzieli ci prawdziwej odpowiedzi. Zamiast pytania możesz także obserwować, ale to też nie stanowi pewnej gwarancji powodzenia, bo ktoś może udawać. Ech, niełatwa sprawa z tymi kontaktami międzyludzkimi.
Jest na to jakaś recepta? Na ten moment jej nie znam, serfuję w sieci, pytam ludzi, rozglądam się bacznie i zaglądam w różne zakamarki ludzkich dusz. Jeśli ty taką receptę znasz, daj znać.
A może po prostu sprecyzować i dopomnieć się: życzcie mi tego i tamtego. A innym powiedzieć: słuchaj, życzę ci, abyś otrzymał to, czego sobie naprawdę życzysz, życzę ci czegoś, co sprawi, że twoje życie stanie się lepsze, jeśli tego naprawdę chcesz.
Wiem, że to nie jest najsłodsze, ale chyba bardziej szczere. Zależy, co chcesz wybrać. Zawsze możesz polecieć sucharem: zdrowych, wesołych świąt i szczęśliwego nowego roku! Na coś więcej z reguły i tak nie ma czasu.
5 komentarzy
Marcin M, 30.12.2015, 14:21
To ja się dopominam - życzcie mi sławy i pieniędzy; i najważniejsze - żeby to sie spełniło, w przeciwnym razie nie chcę :)
Mariusz Włoch, 30.12.2015, 16:38
Mówisz i masz! Życzę Ci sławy i pieniędzy! I jeśli trochę nad tym popracujesz, to się spełni! :)
martac, 31.12.2015, 18:41
Dziś o polnocy zapytam ludzi, czego mam im życzyć, już mnie ciekawi co powiedzą :)
Mariusz Włoch, 31.12.2015, 20:38
Daj znać, co z tego wyszło.
martac, 02.01.2016, 18:17
Z tymi życzeniami to wyszło tak, że kiedy zapytałam, czego mam im życzyć, to byli zaskoczeni i nie umieli powiedzieć konkretnie. Skończyło sie na "szczęśliwego Nowego Roku", więc ta metoda jest chyba trochę zbyt wymagająca, ale trzeba nad tym popracować :)