Dotrzymać słowa, czyli o zawartości...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
Dziś do druku trafiła trzecia część językowej sagi DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski: DCM angielski 3. Zapowiadałem jej wydanie już...
Kolejne egzemplarze książki DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski 2 trafiają do rąk i umysłów nowych odbiorców, a wraz z tym...
Czasem się zdarza, że do jakiegoś języka żywisz nieuzasadnione uwielbienie. Jeśli kochasz, dajmy na to duński, to na pewno szybciej sobie ten język przyswoisz, bo pasja przyśpiesza naukę, a ponadto każdy Duńczyk będzie ci się wydawał wielkim przyjacielem. Przypuszczam też, że w takiej sytuacji każda wzmianka na temat czegoś z związanego z językiem i narodem duńskim wprawi cię w ekscytację, a twoje serce zacznie bić szybciej. A przecież język to tylko język, a poza tym nie każdy Duńczyk to anioł.
Może się również zdarzyć, że jeśli jakiegoś języka nie lubisz, to prawdopodobnie nie polubisz niczego, co się z tym językiem wiąże. Jeśli nie lubisz np. niemieckiego, może uznasz, że Niemcy to brzydki kraj, a każdy Niemiec będzie ci się wydawał zły tylko dlatego, że posługuje się niemieckim. Dodasz do tego stereotypy i niechęć rośnie jak na drożdżach. A język to tylko język.
Żadna z tych postaw – niechęć czy uwielbienie - nie jest wskazana, bo zawiera w sobie sporą dawkę oszustwa, wynikającego głównie z zawężonego pola widzenia. A to naprawdę nie tędy droga. Takie podejście, które jeszcze dość powszechnie się ujawnia, może przynieść wiele szkód i pozbawić cię wielu możliwości. Język sam w sobie nie jest niczemu winny. To każdy z nas wiąże z danym językiem jakieś własne emocje, które pojawiły się i rosły w ciągu całego życia. I to zarówno na poziomie świadomym, jak i – i to zacznie częściej – na poziomie nieświadomym. Tam najmocniej krzyżują się ścieżki serca i rozumu, co w efekcie czasem w życiu pomaga, ale i przeszkadza. Ech, życie nie może być zbyt proste, bo byłoby nudno.
Cóż, w języku można nie lubić brzmienia, akcentowania, budowania zdań, sposobu tworzenia pytań, itp. To kwestia postrzegania i podejścia. Można też języka nie lubić, bo ktoś ci kazał się go uczyć. Cóż, w takich przypadkach trudno o motywację i chęci naukowe – serce mówi „nie”, rozum się podporządkowuje. I na odwrót. Ale zanim zrezygnujesz z nauki języka, dzięki któremu może coś w życiu osiągnąć, zastanów się, gdzie tkwi problem. Może to któryś z powyższych powodów, a może coś zupełnie innego, tak jak w poniższym przykładzie, gdzie bohaterka powieści Milana Kundery „Nieśmiertelność” zapałała niechęcią do niemieckiego z całkiem innej przyczyny:
Brigitte wyszła z lekcji niemieckiego ze stanowczym postanowieniem, że nigdy już na kurs nie powróci. Język Goethego zdawał się całkowicie nieprzydatny (to matka nakłoniła ją do nauki), a ponadto czuła, że jest z niemieckim w głębokim konflikcie. Ten język drażnił ją swym brakiem logiki. A tym razem miarka się przebrała: przyimek ohne (bez) rządzi biernikiem, przyimek mit (z) rządzi celownikiem. Dlaczego? Oba przyimki oznaczają przecież negatywną i pozytywną stronę tego samego związku, toteż powinny powodować takie samo deklinowanie. Brigitte zwróciła na to uwagę nauczycielowi, młodemu Niemcowi; jej zarzut wprawił go w zakłopotanie i natychmiast wywołał poczucie winy. Ten sympatyczny i wrażliwy człowiek cierpiał z powodu przynależności do narodu rządzonego kiedyś przez Hitlera. Gotów przypisać ojczyźnie wszelkie wady, przyznał od razu, że nie ma żadnej poważnej przyczyny, która mogłaby usprawiedliwić dwie różne deklinacje po przyimkach ohne i mit.
- Ja wiem, że to nielogiczne, lecz taki zwyczaj utrwalił się na przestrzeni wieków – powiedział, tak jakby chciał wzbudzić u młodej Francuzki litość dla języka potępionego przez dzieje.
- Cieszę się, że pan to przyznał. To nie jest logiczne. A język musi być logiczny – powiedziała Brigitte.
To jak to w końcu jest? Czy język ma być logiczny czy nie ma to większego znaczenia?
10 komentarzy
Marcin M, 19.11.2015, 22:30
Nie lubię niemieckiego i wcale nie chodzi o celownik czy biernik - chyba właśnie sobie uświadomiłem, że w ogólniaku mieliśmy nauczyciela niemieckiego, które nikt nie lubił. Gdyby uczył nas ktoś inny, może teraz byłbym zaawansowanym germanistą? Niestety, tamten pan skutecznie obrzydził mi ten język, który, tak jak tu napisałeś, jest niewinny. Ludzie - uczcie się, bo warto, a jeśli ktoś chce wam obrzydzić, uczcie się jeszcze bardziej! Szkoda, że dopiero teraz to wiem, ale lepiej późno niż wcale podobno :)
Mariusz Włoch, 19.11.2015, 22:38
To bardzo cenna wiedza, Marcin. A cała sprawa jest do nadrobienia i jeszcze możesz zostać zaawansowanym germanistą :)
martac, 22.11.2015, 21:53
a według mnie język musi być logiczny! :)
hamama, 23.11.2015, 09:34
Jestem za logicznością języka też!
Mariusz Włoch, 23.11.2015, 09:48
Logiczność bardzo pomaga w nauce, choć są i tacy, dla których nie ma to większego znaczenia.
J, 23.11.2015, 18:32
najbardziej lubię odmianę nieregularnych czasowników, które są regularne w swojej nieregularności :))))
ivo, 24.11.2015, 18:12
Ja sobie dałem obrzydzić rosyjski, a teraz by się przydał...
ivo, 24.11.2015, 18:14
a ta kobieta na zdjęciu wygląda jak młoda Elżbieta Zającówna :))))
Mariusz Włoch, 24.11.2015, 19:42
Faktycznie, gdyby się dokładniej przyjrzeć, to pewne podobieństwa są.
hamama, 28.11.2015, 11:38
Pani Zającówna jest wyższa.