Wirus nie jest groźny, czyli niech...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Zawarte w nagłówku słowo „mordy” to liczba mnoga słowa rodzaju żeńskiego „morda”, czyli inaczej paskudna gęba,...
Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...
Rok 2022. Władzę w kraju przejmują muzułmanie. Zaczynają się zmiany, obejmujące swoim zasięgiem praktycznie każdą dziedzinę życia społecznego…
Wiele szumu się narobiło wokół nowej powieści Michela Houellebecqa „Uległość”. A to głównie z tego powodu, że autor, znany ze swojego mało przychylnego nastawienia do islamu, stworzył wizję, wedle której władza we Francji przechodzi w 2022 roku w ręce muzułmanów. No i dochodzi do zmian. Na lepsze czy na gorsze? To już sprawa dyskusyjna. Jedno jest pewne - owe zmiany, wbrew początkowym obawom, mogą wyjść głównemu bohaterowi i narratorowi powieści o imieniu Francois, tylko i wyłącznie na dobre. Dziwne, prawda? Otóż nie do końca.
Kim zatem jest główny bohater? Wykładowcą literatury na Sorbonie. Raczej znudzonym, nieco zblazowanym, obcującym na co dzień z literaturą, sztuką i dobrym jedzeniem, zawierającym ze studentkami „związki na czas określony”. Na czas określony, bo większość takich związków zaczyna się na początku roku akademickiego, a kończy po wakacjach, podczas których oblubienice bohatera „kogoś poznały”.
Tymczasem we Francji prezydentem zostaje muzułmanin. To skłania Myriam, dziewczynę żydowskiego pochodzenia, z którą Francois wiązał większe nadzieje, do wyjazdu do Izraela. Francois zostaje całkiem sam.
A Francja powoli poddaje się władaniu muzułmańskich rządów. Co to oznacza dla państwa? Spadek bezrobocia, bo kobiety wycofują się z życia zawodowego, obniżenie przestępczości, powrót patriarchatu i wartości moralnych, można nawet powiedzieć, że powraca ład i porządek.
W ramach powyborczych zmian uniwersytety stają się wyznaniowe – laiccy wykładowcy dostają wypowiedzenia z pracy z możliwością otrzymywania świadczeń emerytalnych w wysokości aktualnych zarobków, co naszego bohatera nawet cieszy (kraje arabskie dotują uniwersytety). Ale brak mu czegoś innego - bez pracy na uniwersytecie znacznie sobie ogranicza możliwość obcowania ze studentkami. Korzysta zatem z usług płatnych dostarczycielek usług erotycznych, jednak ta wizja w ogóle go nie cieszy. Poza tym jego były i mało lubiany (a jeszcze mniej urodziwy) współpracownik Steve właśnie się ożenił, a w przyszłym miesiącu bierze sobie kolejną żonę…
Francois mógłby już nie pracować, dostaje jednak propozycję nie do odrzucenia: może kontynuować pracę, zarabiać 4 razy więcej i korzystać w uciech życia. Jest oczywiście jeden warunek. Warunek, który oznaczałby wielką zmianę. Czy jest tego warta? Francois zaczyna się zastanawiać, propozycja wydaje się kusząca, bo skoro wielkie cywilizacje, w tym także europejska, popełniły samobójstwa, to może nie ma dla niego innego wyjścia… I można mieć kilka żon… To doprawdy silna pokusa…
„Ceremonia przejścia na islam będzie bardzo prosta. (…) Wokół mnie zapadnie cisza. Przez głowę przemkną mi obrazy konstelacji, supernowych, spiralnych mgławic; obrazy źródeł, kamienistych pustyń nietkniętych stopą człowieka, rozległych, niemal dziewiczych lasów; z wolna ogarnie mnie ogrom kosmicznego porządku. A potem spokojnym głosem powtórzę formułę, której nauczę się fonetycznie na pamięć. (…) I na tym koniec; od tej chwili będę muzułmaninem.
Kilka miesięcy później znowu zacznę prowadzić zajęcia i oczywiście spotykać studentki – ładne, nieśmiałe, z zasłoniętymi twarzami. (…) Każda z tych dziewcząt, choćby najładniejsza, będzie szczęśliwa i dumna, jeśli mój wybór padnie właśnie na nią, i będzie się czuła zaszczycona, mogąc dzielić ze mną łoże. Wszystkie będą godne miłości, a ja na pewno zdołam je pokochać.
Podobnie jak kilka lat wcześniej w wypadku mojego ojca, otworzy się przede mną nowa szansa: szansa na drugie życie, niemającego większego związku z poprzednim. I niczego nie będę żałować.”
„Uległość” Michela Houellebecqa to powieść dająca do myślenia. Już zanim się ukazała, mówiło się o niej, że to kolejny antymuzułmański paszkwil. Po lekturze odnoszę dokładnie odwrotne wrażenie. Autor chyba nieźle się bawił pisząc „Uległość”. A teraz bawi się z czytelnikiem. Nie przypuszczam jednak, aby wyznawcom religii wszelakich wystarczyło poczucia humoru i dystansu.
Do przemyślenia. Zwłaszcza w obecnej sytuacji, gdy na skutek skrajnych emocji ludzkie umysły się wyłączają.
4 komentarze
Tamara, 05.10.2015, 21:59
Nie przepadam za tym pisarzem, ale zaciekawiło mnie i chyba skuszę się na "Uległość". Jest możliwe, że zmienię zdanie.
Jadzia, 07.10.2015, 16:42
Mariusz, "Cząstki elementarne", ta ponoć kultowa pozycja w literaturze w żaden sposób mnie nie porwała, wciąż nie wiem nad czym był ten zachwyt. Teraz autor sięga po gorący temat. Chce wzbudzić sensację? Zwietrzył możliwość zarobku, czy też faktycznie czymś zaskoczył? Jeszcze nie wiem, czy mam ochotę to konfrontować. Dlaczego warto?
Mariusz Włoch, 07.10.2015, 22:04
Książka porusza w pierwszej kolejności gorący temat, to fakt. Poza tym Houellebecq to pisarz, który wzbudza różne emocje, jedni go lubią, inni nie i na tym chyba polega jego siła. "Uległość" to powieść w sumie delikatna i jakoś nie mogę powiedzieć, żeby szczególnie porywała, przeczytałem głównie z powodu ciekawości dotyczącej tego, czy było w niej coś, przez co autor miał mieć zapewnioną ochronę przed fanatykami.
Jadzia, 13.11.2015, 18:05
Przeczytałam. Specjalnych emocji negatywnych czy pozytywnych nie odczułam. Smutek i tyle. Po prostu w tę stronę idzie Polska po aktualnych wyborach. Niczym zasadniczym poglądy islamistów nie różnią się od poglądów radykalnych katolików.