Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Sport i zdrowie

Highway to Hel(l), czyli debiut z...

31 października 2019

Dziś tzw. Halloween, masa dzieci i osób pełnoletnich przebiera się za przeróżne straszydła, pragnąc w ten sposób...

Meantime, czyli podróż wehikułem...

18 listopada 2018

Może to przez tę aurę, bo mży, jest mgliście i ogólnie niesympatycznie, pogoda może być zatem wygodnym wytłumaczeniem każdego rodzaju...

I znowu Zgorzelec, czyli coś jakby nowy rekord

14 września 2015, komentarze (12)

Górskie ścieżki kojarzą się głównie z szutrem, kamieniami, wielkimi wzniesieniami i gwałtownymi zjazdami. I słusznie się kojarzą, bo takie właśnie są – górskie ścieżki to dla rowerzystów teren trudny i wymagający, a przez to w jakiś dziwny sposób zachęcający, kuszący, wyzywający. Po 70 km w sobotę miałem ochotę trochę od nich odetchnąć i dlatego pojechałem wczoraj w inną stronę.

Do Zgorzelca. Tym razem ruszyłem ze Szklarskiej Poręby. To pierwsza zmiana. Druga dotyczyła roweru – zamiast kolarzówki dosiadłem górala, co na asfalcie przekłada się na inną jazdę. Szersze opony, inne ustawienie przerzutek, zjazdy i podjazdy, średniej jakości asfalt… Jedzie się wolniej, jednak wygodniej.

No i zawitałem do Zgorzelca po raz drugi. Tyle że ze Szklarskiej to tylko 68 km. Mało. Potem realizacja drugiej części planu – kolejny odcinek trasy Oder-Neisse-Radweg, ze Zgorzelca do Zittau.

do_zittau_400Czterdzieści parę kilometrów dobrego terenu, praktycznie w całości asfaltu, trasa naprawdę świetnie przygotowana,









ostritz_400z różnymi widokowymi niespodziankami (na zdjęciu Ostritz),










przy_nysie_400chwilami przepiękna, zwłaszcza gdy jedzie się przy samej Nysie. Góral spisywał się naprawdę nieźle, a z powodu wolniejszej jazdy łatwiej dostrzegałem znaki.









bogatynia_400W Zittau przejazd na polską stronę do Sieniawki, potem do Bogatyni obok Kopalni Węgla Brunatnego Turów. No i dalej do Czech.









nove_mesto_400A w Czechach jak to w Czechach – czeski film. Istnieją tam trasy rowerowe, gdzieniegdzie widniał jakiś znak informacyjny, przy czym owe trasy znikają tak szybko jak się pojawiają. To znaczy trasy są, natomiast informacje o nich to chyba wielka narodowa tajemnica. Bo nawet z czeską mapą w ręku nie sposób rozszyfrować, dokąd dana droga prowadzi ani gdzie się zaczyna. Postanowiłem trzymać się głównych dróg i jechać – że wesprę się cytatem - „na wschód, tam musi być jakaś cywilizacja”. Udało się, droga prosta jak drut. Frydlant, Nove Mesto pod Smrkem, Świeradów-Zdrój.

ze_346wieradowa_w_gr281_400A ze Świeradowa trudna 6-cio kilometrowa wspinaczka aż do Rozdroża Izerskiego. Potem już lekko, miło, przyjemnie do samego Zakrętu Śmierci, następnie ostro z góry do centrum Szklarskiej. Koniec trasy.

175 km. Niedużo, jednak w pewnym sensie to rekord. Po pierwsze – najdłuższa trasa w terenie bądź co bądź górskim, po drugie najdłuższa trasa na góralu. Cieszę się, że dałem radę. No i mogę powiedzieć, że byłem wczoraj w trzech krajach – w Polsce, Niemczech, Czechach. A nie, to w czterech, bo na końcu też w Polsce. Taki niewinny żarcik, ha ha.

12 komentarzy

Tomek, 14.09.2015, 23:34

Bomba Mariusz....Może wybierzemy sie tam razem albo na inne tereny....Tak trzymaj...

Mariusz Włoch, 15.09.2015, 09:11

Tomek, kto wie, terenów do objeżdżenia jest masa, oby tylko sił i chęci wystarczyło :)

Jadzia, 15.09.2015, 16:11

"To tylko 68 km. Mało." - jak dla mnie w zupełności wystarczająco, ale cóż, w twoim przypadku apetyt ewidentnie rośnie w miarę jedzenia! A propos czeskich oznaczeń - próbowałam chodzić po górach według oznaczonych szlaków porównując stan faktyczny z mapą - efekt podobny do twojego. Czeski film. Szlak oznaczony, gdzieś dojdziesz, ale pewności nie masz gdzie. Więc, albo chodzić już po znanych szlakach, albo mieć zapas sił i prowiantu.

Jadzia, 15.09.2015, 16:12

Aaaaaa! Oznaczenia na czeskich rondach też mnie zaskakiwały.

Mariusz Włoch, 15.09.2015, 18:41

Z czeskimi rondami jest tak, że w wybranym kierunku np. do Pragi, zjeżdża się z ronda dopiero za znakiem, a nie przed, tak jak w Polsce. Na początku jest z tym trochę zabawy, chociaż można zwiedzić miejsca, których nie było w planach. To chyba jakaś sztuczka dla wzmocnienia turystyki :)

martac, 15.09.2015, 18:58

Po każdym kolejnym wpisie coraz bardziej się zastanawiam, po co właściciwie jeździsz w takie długie trasy. Jest na to jakieś wytłumaczenie?

Mariusz Włoch, 15.09.2015, 20:58

Wytłumaczenie jest - jeżdżę w trasy, bo po prostu to wielka frajda przejechać te parę kilometrów. Taka trasa uwalnia endorfiny i poprawia samopoczucie. Nie ma lepszych dopalaczy :)

hamama, 17.09.2015, 12:40

Ho ho, można zwiedzić kawał świata na rowerze, szkoda że nie dam rady tyle przejechać. Bierzesz pasażerów na ramę? :)

Mariusz Włoch, 17.09.2015, 12:48

Do tej pory pasażerów nie brałem. Nie wiem, czy to wygodne tak na ramie siedzieć, przecież to w kuper się wpija :)

hamama, 17.09.2015, 13:05

Tak, parę godzin na ramie jest z pewnością mało wygodne. Muszę pomysleć na innym rozwiązaniem, bardziej samodzielnym :)

J, 20.09.2015, 17:09

Ja tam chciałabym pojechać z tobą na tandemie. Obiecuję kręcić pedałami przez 50 km :)))

Mariusz Włoch, 20.09.2015, 19:08

Mogę czynić honory pilota wycieczki, natomiast w rolę woźnicy powinnyście wcielić się samodzielnie :)