Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Sport i zdrowie

Highway to Hel(l), czyli debiut z...

31 października 2019

Dziś tzw. Halloween, masa dzieci i osób pełnoletnich przebiera się za przeróżne straszydła, pragnąc w ten sposób...

Meantime, czyli podróż wehikułem...

18 listopada 2018

Może to przez tę aurę, bo mży, jest mgliście i ogólnie niesympatycznie, pogoda może być zatem wygodnym wytłumaczeniem każdego rodzaju...

Niemiecki koniec świata, czyli jak przechytrzyłem kosmitów

23 sierpnia 2015, komentarze (11)

Mam dziwne wrażenie, że dwa tygodnie temu porwali mnie kosmici. Że wycięli mnie w jednym punkcie czasoprzestrzeni i wstawili w innym. Całe to tajemnicze wydarzenie odbyło się gdzieś na trasie Szczecin – Zgorzelec, którą to z powodzeniem przebyłem, bijąc przy okazji rekord. Dziwiło mnie to, że można pokonać 367 km na rowerze i nadal się poruszać, nie odczuwając dotkliwego bólu w cielesnych członkach. Dlatego postanowiłem sprawdzić, czy można coś takiego powtórzyć. Aby przechytrzyć kosmitów, którzy znów mogli gdzieś tam się czaić, wybrałem inną trasę – na niemiecką wyspę Rugia, do miejscowości Dranske.

Tym razem nowego rekordu rowerowego nie ma, jest za to spełniona obietnica. Dwa lata temu zapędziłem się rowerem do niemieckiego Stralsundu, potem pojechaliśmy na Rugię samochodem. Wtedy właśnie, siedząc na plaży w Dranske, obiecałem sobie, że kiedyś przyjadę tu na rowerze. I właśnie wczoraj tam dotarłem. Czyli kolejna duża trasa, choć zaledwie na 281 km. Rekordu nie ma z pewnego prozaicznego powodu.

bentzin_400Wyruszyłem o 5 rano, właśnie zaczynało się rozwidniać. To fajny czas, nieliczne samochody, mgły nad łąkami, zwierzyna przemykająca chyżo przez drogę, i poranna cisza. Potem to się zmienia, robi się coraz cieplej i gęściej, człowieka dopada cywilizacja. Ale skoro jest cel, to się po prostu jedzie. Najpierw do Anklam, potem drogą 110 w kierunku Demmin, z której odbiłem na Bentzin (na zdjęciu obok), dojechałem do Loitz i dalej drogą 194 prowadzącą do Stralsundu od południa (dzięki temu omija się koszmarną kostkę między Greifswaldem i Stralsundem).

wzwd_400A w Stralsundzie akurat wzwiódł się most, więc 20 minut postoju,











pod_mostem_1_400podziwianie żaglówek i większych okazów przepływających z jednej strony na drugą.










most_z_d322_400Następnie most sflaczał i na powrót zamienił się w drogę, więc można było kontynuować trasę. Ze Stralsundu, już na Rugii, odbiłem w prawo na Garz, chciałem objechać wyspę i nacieszyć się widokami. A było ich tam trochę, choć sama trasa nie należy do najciekawszych – drogi są dość wąskie, a ścieżki – jeśli już są – to często szuter, po których kolarzówką jedzie się źle. W Puttbus krótki odpoczynek i podziwianie parkowych widoków i zwierzyny. Potem w górę, do Sassnitz.


sassnitz_rynek_400To uroczy nadmorski kurort, na dodatek malowniczo otoczony górami. Właśnie z tego powodu wyjazd z Sassnitz na północ w kierunku Lohme był dość trudny, bo wspinaczka dawała się odczuć.








lohme_400A z Lohme zjeżdża się w dół, więc rowerowy relaks – nie trzeba pedałować, a jedzie się 50 km/h. Tyle że nagle wjeżdżam do wsi, a tam zamiast asfaltu średniowieczne kocie łby, piasek i brak chodnika, więc 5 km/h i totalne skupienie, żeby się nie wywrócić. Od tego skupienia bolą mnie dziś mięśnie przedramion.

Ostatni odcinek to przejazd przez nadmorski sznur miejscowości północy Rugii, Glowe, Juliusruh, Altenkirchen, wreszcie Dranske.


koniec_347wiata_mm_400Za Dranske zaczynają się betonowe płyty, a kawałek dalej droga kończy się zupełnie – brama zamknięta, przejazdu nie ma, choć znak informuje, że mieści się tam jeszcze miejscowość Bug. To widocznie dla wtajemniczonych. W każdym razie nowego rekordu nie ma. Dlaczego? Bo droga się skończyła! Niemiecki koniec świata! Gdyby można było jechać dalej, to pewnie bym pojechał. Może Niemcy coś dobudują. To taki żarcik.

Po tej wycieczce czuję lekkie trudy wyprawy, dlatego dziś odpoczynek, odsypianie, dojadanie, dopijanie. I symboliczne 40 km dla zdrowotności.

11 komentarzy

Jadzia, 24.08.2015, 10:37

Trzeba mieć niezłą kondycję, żeby się tak zmagać z kosmitami! :) Fajne foty

Jadzia, 24.08.2015, 10:38

No i ten uśmiech po osiągnięciu celu - bezcenne :) Dawno się nie widzieliśmy, może ściągnę wkrótce do Szczecina.

Mariusz Włoch, 25.08.2015, 10:43

To był uśmiech do kosmitów, którzy spóźnieni przybyli na miejsce ;)

martac, 25.08.2015, 11:16

"I symboliczne 40 km dla zdrowotności" - to chyba to jest ten żarcik. Ja ciągle zaczynam od takich symboli, ale postępy są :)

Mariusz Włoch, 25.08.2015, 11:29

Zwykle zaczyna się od symboli, a jeśli masz postępy, to super ;)

Blake, 25.08.2015, 23:56

Rekordu nie ma ale jest kolejny zrealizowany cel;) Gratulacje;)

martac, 26.08.2015, 15:12

Ja siedziałam tam na rynku w Sassnitz, akurat jak przejeżdżałeś :)

Mariusz Włoch, 26.08.2015, 16:24

A tak, rzeczywiście. Zauważyłem Cię kątem oka.

ben, 27.08.2015, 22:27

Kiedy ruszasz do Przemyśla?

Mariusz Włoch, 27.08.2015, 22:36

Jak się trochę ociepli.

Łukasz G., 28.06.2016, 14:58

Witam.Panie Mariuszu.Chcę się pochwalić,że dostałem piękny prezent w postaci kolarzówki.Do zobaczenia na trasie.