Dotrzymać słowa, czyli o zawartości...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
Dziś do druku trafiła trzecia część językowej sagi DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski: DCM angielski 3. Zapowiadałem jej wydanie już...
Kolejne egzemplarze książki DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski 2 trafiają do rąk i umysłów nowych odbiorców, a wraz z tym...
Oto jedno z najczęściej zadawanych pytań, tzw. FAQów:
Jak długo muszę się uczyć języka, żeby się go nauczyć?
I jedna z najczęściej udzielanych odpowiedzi, tzw. FGAów:
Nie mam pojęcia.
Bo po pierwsze trzeba by wiedzieć, co to dla danej osoby w ogóle znaczy „nauczyć się”. Ale pomijając to, sprawa i tak nie staje się prostsza. Bo każdy z nas może się nauczyć, każdy ma ten talent (tak, tak, ty też masz taki językowy talent), tylko że potrzebuje innej ilości czasu, żeby ów talent pielęgnować i rozwijać.
A wszystko zaczyna się tak naprawdę od potrzeby. Po co ci ten język i do czego będziesz go używać? Jeśli potrzebujesz nauczyć się określonej liczby zdań, żeby wyjechać za granicę i załatwić jakąś sprawę czy nawet dostać pracę, to w porządku. Wtedy wystarczy np. 20 lekcji, 200 gotowych zdań czy co ci jeszcze przyjdzie do głowy. Kiedy natomiast planujesz przeprowadzić się na stałe, to już inna sprawa – tu otwiera się szersza, pozajęzykowa perspektywa.
Zatem raz jeszcze: Po co ci ten język? I do czego będziesz go używać?
A kiedy w trakcie zajęć znajdziesz najlepszy dla siebie sposób, wtedy nauka może mocno przyśpieszyć. Twój język – dosłownie i w przenośni - wpada we właściwy rytm, łapie właściwą „częstotliwość” i wszystko idzie lepiej niż dotychczas. Lepiej niż wtedy, gdy chodziłeś do szkoły i uczyłeś się po to, by dostać jak najwyższą ocenę. Nauka idzie szybciej, jeśli wyzwolisz się ze szkolnych ograniczeń, bo jeśli chcesz robić to, co zawsze, a co nigdy nie przynosiło efektów, to i tu efektów nie będzie.
Ile to zabiegów i sztuczek muszę czasem zastosować, żeby uczący się przestał tak kurczowo trzymać się nawyków ze szkolnej ławki i pozwolił sobie na wolność, choćby odrobinę wolności, malutki okruszek czegoś nowego, co w szkole było zakazane. W szkole wszyscy mają być jednakowi i jednakowo reagować, u mnie każdy może być inny i poprzez tę inność lepiej przyswajać nowe umiejętności.
To w końcu jak długo trzeba się uczyć, żeby się nauczyć języka? Cóż, ilu uczących się, tyle odpowiedzi. Jeden uważa, że zna język po 50 lekcjach, bo coś już umie powiedzieć i czuje się pewnie, ktoś inny nawet po 300 jeszcze się waha, czy już powinien się odezwać, czy może jest na to za wcześnie, bo z tymi zdaniami podrzędnie złożonymi nie ma takiej całkowitej pewności…
Na koniec jedno zdanie, nie wiem, czy pocieszające czy wręcz przeciwnie: jeśli chcesz być lingwistą i zajmować się językami zawodowo, bądź gotowy na to, że będziesz się uczyć całe życie i ciągle będziesz odczuwać ten charakterystyczny niedosyt…
A jak to jest z tobą i z tymi, których znasz?
17 komentarzy
Marcin M, 18.06.2015, 22:47
Uczę się angielskiego od paru lat, zaczynałem od postanowienia, że dobra, chcę podstawy, żeby pojąć trochę i zacząc rozumieć, ale potem oczywiście jest niedosyt (nie wiem, czy to już jest ten lingwistyczny, czy jeszcze nie) i chce się więcej. Miałem też zryw wyjazdowy na Wyspy, krótki, tam podszlifowałem trochę język, teraz posługuję się angielskim komunikatywnie, chociaż chciałbym lepiej. A gdybym miał zliczyć lekcje, to jakieś 150 pewnie by się uzbierało.
camilla88, 19.06.2015, 11:26
Chodziłam kiedyś na niemiecki i w grupie z jednym chłopakiem, który chciał się tylko uczyć rzeczy związancyh ze szmuglowaniem samochodów. Nic więcej go nie interesowało, żadne tam rzeczowniki czy czasowniki, chciał tylko gotowe rzeczy, np. gdzie kupię lewy błotnik do golfa albo na ile mam cofnąć licznik. Na początku było to nawet zabawne, potem jakoś mniej. Ale przynajmniej miał jasno sprecyzowane potrzeby i nie zamierzał zostawać lingwistą :)
Mariusz Włoch, 19.06.2015, 11:40
camilla88 - miałem kiedyś uczestnika kursu norweskiego, który jechał do Norwegii i chciał znać tylko zwroty przydatne do produkcji bimbru, może to ten sam chłopak?
ben, 19.06.2015, 15:30
Język to indywidualna sprawa, każdy ma do tego inny talent, nawet ta dziewczyna na zdjęciu potrafi użyć języka. Mój kolega chodził na kurs angielskiego 60-godzinny i całkiem nieźle sobie radzi, ale fajerwerków nie ma.
Mariusz Włoch, 19.06.2015, 15:33
Fajerwerki to też indywidualna sprawa.
axxel, 19.06.2015, 21:20
a w szkole człowiek sie uczył, bo tak trzeba było, i nikt tam sie nie zastanawiał po co komu angielski i niemiecki
martac, 19.06.2015, 22:30
Co tam w szkole, najlepsze kursy są we Władcy Języków ;)
Mariusz Włoch, 19.06.2015, 22:40
martac, przychylam się do tego postulatu :)
ivo, 19.06.2015, 23:20
axxel, chciałeś chyba powiedzieć, że w szkole nikt się języka nie uczył, bo trzeba było
axxel, 21.06.2015, 00:30
no, można i tak, nikt się nie uczył, bo trzeba było, ale coś tam i tak sie pamięta po tych paru latach szkoły i po studiach
ajkkafe, 21.06.2015, 07:34
Zastanawiam się jeszcze raz, .. po co mi ten język i do czego będę go używać? I właśnie sobie uświadomiłam, że nie mam jakiegoś konkretnego powodu. Nie planuję wyjazdu do pracy. Ani nawet wakacji nie planuję w najbliższym czasie w kraju, w którym można porozmawiać w tym języku. A jednak mam chęć i wewnętrzną ciekawość. Jak to jest umieć komunikować się w tych innych językach? W sumie, jak zaczynałam uczyć się języka polskiego, też nie miałam konkretnego powodu. A przydaje się! I to jeszcze jak! :) Myślę, że inne też zaczną być przydatne w miarę doskonalenia umiejętności komunikowania się za ich pomocą. Nie mogę się doczekać :)
Mariusz Włoch, 21.06.2015, 23:08
Każdy język staje się, jak widać, z czasem do czegoś przydatny. Potęguj tę niecierpliwość, ajkkafe, żeby nie osłabła :)
Jadzia, 22.06.2015, 13:17
Tak sobie myślę, że jak już coś mamy, to możemy to w odpowiedniej chwili wykorzystać a nie tracić okazje. Tak jest ze znajomością języka - nigdy nie wiadomo, kiedy będzie przydatny właśnie w tej jednej, najważniejszej chwili, która może przesądzać o sukcesie.
Mariusz Włoch, 22.06.2015, 13:30
Kiedyś znajomy opowiadał taką historię: wsiadł do windy w hotelu w Polsce, za nim weszły trzy Norweżki, które gaworząc o doznaniach wieczoru zastanawiały się, która jest godzina. A on mi nagle po norwesku powiedział, że za dwadzieścia dwunasta. Były podobno mocno zaskoczone i patrzyły na niego wielkimi oczami. Co ciekawe, nie opowiedział, jak ta historia potoczyła się dalej. To tak a propos faktu, że nigdy nie wiadomo, kiedy przyda się znajomość języka. A ów znajomy uczył się języka dla siebie.
Jadzia, 22.06.2015, 13:31
Na przykład chciałoby się poderwać jakiegoś niemieckojezycznego przystojniaczka a tu tylko hande hoch z 4 pancernych ;)
Jadzia, 22.06.2015, 13:32
no i ruki wierch - zależy czy gustujesz w rasie nordyckiej czy Słowianach :)))))
Mariusz Włoch, 22.06.2015, 13:37
Ewentualnie brodate austriackie piękności :)