Dotrzymać słowa, czyli o zawartości...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
Dziś do druku trafiła trzecia część językowej sagi DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski: DCM angielski 3. Zapowiadałem jej wydanie już...
Kolejne egzemplarze książki DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski 2 trafiają do rąk i umysłów nowych odbiorców, a wraz z tym...
W nauce języka bywa często tak, że przychodzi moment zwątpienia, znudzenia czy ogólnego zniechęcenia. To w sumie normalne, trochę jak z gorszym, słabszym dniem. W takich przypadkach chcesz dać sobie spokój, zmienić kurs językowy, bo ten aktualny nagle przestał cię bawić, albo iść do księgarni i kupić nową, lepszą książkę, bo ta aktualna jakaś taka nudna.
Aby zacząć posługiwać się nowym językiem potrzebujesz kilku rzeczy, czy może raczej pewnych działań mentalnych, dzięki którym ta nauka w ogóle stanie się możliwa. Na pierwszy plan tychże wybija się oczywiście pozyskanie stosownej motywacji, jednak poza motywacją przyda się coś jeszcze. Bo jeśli motywację masz tak wielką, że cię od środka rozsadza i niczym ogień piekielny pali, ale nie wiesz, w co tę motywację wetknąć, to niewiele zdziałasz. Tak, motywacja musi być skierowana na właściwe działanie, nieprawdaż?
Aby osiągnąć sukces i zacząć mówić w nowym języku wystarczy zasadniczo zrobić dwie rzeczy w następującej kolejności: po pierwsze wypadałoby wiedzieć, czego i po co chcesz się uczyć, po drugie wypadałoby przejść do działania i to najlepiej takiego, które przyniesie wymierne efekty. Bo po co robić coś, co nie daje żadnych efektów? Brak rezultatów rodzi frustrację i możesz zacząć narzekać, że nauka ci nie idzie, że jakieś to wszystko takie głupie, itd. Wszyscy wiemy, że narzekaniem niczego nie zbudujesz, że to tylko strata czasu, jednak na świecie jest tak wielu ludzi, którzy poza narzekaniem nie robią nic innego. Może gdyby narzekaniem zajmowali się zawodowo, z tytułem magistrów na przykład, mogliby z owej czynności czerpać jakieś profity, duchowe i materialne. Podejrzewam, że na takie studia byłoby zatrzęsienie kandydatów.
A z nauką języka jest tak, że trzeba po prostu ćwiczyć. To prastara prawda, niezależna od metod czy zaawansowania technologicznego. Zacząć od podstaw i ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Innej recepty nie ma. Powinieneś ćwiczyć, aby jak najlepiej opanować pewne struktury. Potem – czyli w prawdziwym życiu - nie będziesz się zastanawiać, jak się tam te pytania zadaje, tylko je po prostu zadasz. Czyli – jak się raz czegoś porządnie nauczysz, zawsze będziesz gotowy do działania.
Czasami pojawią się przeszkody pod postacią napadu lenistwa. I tu masz świetną okazję, aby się sprawdzić, zwłaszcza twoją silną wolę i niezłomność. Każdy z nas tak ma, że czasem nam się po prostu nie chce, a dana czynność wydaje się wręcz obrzydliwa i nie mamy ochoty jej wykonywać. A wtedy robisz rzecz następującą: po prostu zmuszasz się do zrobienia czegoś, co powinieneś zrobić, mimo że nie masz na to ochoty, np. przećwiczenie kliku nowych zwrotów (np. poprzez wielokrotne powtórzenie ich na głos, to w końcu język!) czy wkucie nowych słówek i zastosowanie ich w sytuacjach komunikacyjnych (bo a przeciwnym razie po co się ich uczyć?). Tak, czasem musisz się do tego zmusić, czy ci się to podoba czy nie, pewnych rzeczy nikt za ciebie nie zrobi. Jeśli będziesz tylko mówił, że powinieneś się uczyć, a nic z tym nie zrobisz, to skończysz jak piłkarze o przerośniętych ambicjach: od samego patrzenia na piłkę nikt nie zostaje świetnym sportowcem. Do tego potrzeba ostrego treningu. Z językiem jest tak samo.
I kiedy już do ciebie dotrze ta niewygodna prawda, możesz zrobić jedną z dwóch rzeczy. Możesz ją zaakceptować i działać, lub wybrać drogę prostszą i stwierdzić, że kupisz sobie inną książkę do nauki, jakąś prostszą, łatwiejszą, z ładniejszymi obrazkami. Że wtedy, jak już zaczniesz się uczyć z tej nowej książki, to osiągniesz takie efekty, że wszyscy będą o tobie mówić i podziwiać twoje zdolności. Niestety, tak to nie działa. Z każdym podręcznikiem trzeba popracować, najlepszej właściwie, bo jeśli książkę stosujesz jako podkładkę pod kubek z kawą, to mówimy o czymś innym. Generalnie nie ma książek dobrych ani złych, bo wszystko zależy od twojego punktu widzenia. Ja na przykład uwielbiam książki własnego autorstwa, jednak są osoby, którzy nie pałają tak wielką namiętnością do tychże pozycji. I dobrze. Jednomyślność obowiązuje w systemach totalitarnych i w sektach.
Pamiętaj: weź się za coś i bądź konsekwentny. Podejmij decyzję, przejdź do działania i wytrwaj. To gwarancja osiągnięcia celu, którym – jak sądzę – jest sukces. A gdy dopadnie cię zwątpienie, przepędź je i weź się do działania ze zdwojoną siłą.
3 komentarze
Gosia, 24.11.2014, 19:18
Oj, ta słaba silna wola...
ben, 25.11.2014, 23:21
Racja, zaciskamy poślady, alleluja i do przodu
Jadzia, 27.11.2014, 18:29
Niby takie proste...