Dotrzymać słowa, czyli o zawartości...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
Dziś do druku trafiła trzecia część językowej sagi DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski: DCM angielski 3. Zapowiadałem jej wydanie już...
Kolejne egzemplarze książki DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski 2 trafiają do rąk i umysłów nowych odbiorców, a wraz z tym...
Czytanie książek w innym języku
niż ojczysty może okazać się niezwykle ciekawym doświadczeniem. Pod warunkiem, że zrozumiesz wystarczająco, by móc się tym doświadczeniem cieszyć. Czytamy książki w oryginale z wielu powodów: dla satysfakcji, szpanu, chęci dokładniejszego wniknięcia w świat tworzony przez autora (a nie tłumacza), jednak głównym powodem pozostaje chyba chęć poprawy umiejętności językowych i poszerzenie zasobu słownictwa. Tylko co robić z nieznanymi słówkami podczas lektury żeby nie zgubić przyjemności czytania? Trzeba mieć ten słownik czy nie?
Możesz wykorzystać słownik na (minimum) 3 różne sposoby:
Sposób pierwszy: sprawdzasz wszystkie nowe słówka
To czasochłonna metoda, tyle że wskazana podczas czytania pierwszej książki. To taki „pierwszy raz”, poznawanie czegoś nowego, więc przyda się wygodny słownik pod ręką; dobrym sposobem jest także notowanie nowych słówek, a potem ich powtarzanie, ćwiczenie, układanie zdań, pytań i używanie w konkretnym kontekście. Wiesz doskonale, że poszerzysz swój zasób słownictwa tylko pod warunkiem, że po przeczytaniu książki do nich wrócisz. pierwszą książkę czyta się najdłużej, jednak to zwykle po niej zostaje ci najwięcej.
Sposób drugi: sprawdzasz tylko kluczowe słówka
Czyli takie, które pokazują się po raz któryś z rzędu, a ty ich nie znasz i po pewnym czasie zaczyna cię to irytować. W naturalnym odruchu stwierdzasz, że dość, w końcu musisz się dowiedzieć, co to słówko znaczy. Musi być ważne, skoro z jakiegoś powodu pojawiło się po raz piąty na ostatnich dwóch stronach. Dodam – choć w sumie nie jest to w ogóle potrzebne – że warto zapisać, a potem ćwiczyć, jak wyżej.
Sposób trzeci: słownik odstawiasz na półkę, czytasz bez sprawdzania
Tak jak we własnym języku: znaczenia większości słów możesz domyślić się z kontekstu, a jeśli ogólnie dużo czytasz, to będzie ci znacznie łatwiej (nie wiem jak to będzie w przypadku pierwszej książki w życiu). Także rodzaj książki i znajomość stylu konkretnego autora może ułatwić ci zadanie, np. Stephena Kinga czyta się łatwiej przy każdej następnej okazji.
Czas wyboru
Które rozwiązanie jest najlepsze? Każde i żadne. Zależy od ciebie. Jeśli cenisz sobie dokładność lingwistyczną, z pewnością będziesz wolał sprawdzić znaczenie i skrupulatnie notować. Ktoś, kto czyta dla akcji i doznań literackich pewnie ograniczy kontakt ze słownikiem na rzecz szybszego czytania. Możesz wypróbować wszystkie metody, a wtedy będziesz w stanie stwierdzić, która jest dla ciebie optymalna. W sumie to rozwiązanie byłoby najprostsze. A możesz masz jakiś swój własny specjalny sposób?
1 komentarz
Jadzia, 06.08.2014, 13:49
To jest chyba trochę tak, że wykorzystanie słownika maleje wraz z ilością przeczytanych książek. Moją pierwszą książkę po angielsku tłumaczyłam co do przecinka. Przepraszam, pierwszą przerwałam w połowie, bo wzięłam się za jakąś wersję przeznaczoną dla dzieci i była tak infantylna, ze nie przebrnęłam. Osobiście odradzam uproszczone wersje - wolę się mierzyć od razu z oryginałem. Przy kolejnej chciałam już zasmakować książki i tłumaczenie zeszło na drugi plan. Teraz stwierdzam, że jak nie zrozumiem z kontekstu, to jak będzie mi się chciało, wtedy zajrzę do słownika:))) Pewnie to nierozwojowe, ale co mi tam, czytanie górą! :)