Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Nauka języków

DCM angielski 3, czyli językowa saga...

19 grudnia 2019

Dziś do druku trafiła trzecia część językowej sagi DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski: DCM angielski 3. Zapowiadałem jej wydanie już...

W śmiertelnym uścisku gramatyki, czyli ajtubi, jutubi, hitubi

18 kwietnia 2014, komentarze (3)

Głowa w imadle

Z nieznanych mi powodów przyjęło się twierdzenie, że naukę języka należy zaczynać od nauki gramatyki. To jak włożyć głowę w imadło i coraz mocniej ją ściskać. A głowa ma swoją wytrzymałość.

W tej sytuacji muszę się zapytać: a po co? Nauka języka nie polega na nauce gramatyki.

Spotykałem już osoby, które upierały się, że naukę angielskiego powinno się zaczynać od trzech form czasownika. Temat ten szerzej opisałem w książce Władca Języków, czyli prawie wszystko o tym, jak zostać poliglotą, więc będzie tu skrótowo: naukę języka należy zaczynać od posługiwania się językiem. Od pierwszej chwili. Pierwszej minuty lub pierwszej sekundy – zależy, co dla ciebie znaczy chwila.

Praktyczne zastosowanie über alles

Zaczynasz zajęcia językowe i od razu zaczynasz mówić w nowym języku. Języku, którego właśnie zacząłeś się uczyć. A większość kursów zaczyna się od wykładu, najczęściej monograficznego, na temat historii języka, jego wzlotów i upadków oraz innych dociekań natury filozoficzno-dydaktycznej. I znów moje pytanie: po co? Mam wrażenie, że już o to pytałem.

Wyobraź sobie, że idziesz na kurs prawa jazdy, gdzie twoim celem jest przyswojenie sobie umiejętności prowadzenia samochodu. A tu nagle zamiast rzeczy praktycznych przychodzi jakiś nudziarz i zaczyna rozbierać na części silnik samochodowy i gada coś o tych wszystkich kabelkach, jak gdyby ciebie miało to obchodzić. Oczywiście, że przydaje się podstawowa wiedza pod postacią: jak uruchomić samochód, jak zatankować i jak zmienić koło itd. Czyli posługiwanie się samochodem.

Nietrafiony atak gramatyczną amunicją

A gramatykę wbijają do głowy, jak gdyby od tego zależały losy świata czy wręcz całej galaktyki. Niebezpieczeństwo takiego podejścia polega na tym, że sterroryzowany nadmiarem gramatyki mózg może odmówić współpracy. I się przegrzać.  I pęknąć.

Niestety, w kulturze wzrokowej ludzie coraz słabiej kojarzą ze sobą fakty, coraz słabiej znajdują zależności między zasadami, wedle których działa język – twór niezwykle matematyczny, że tak dodam. Dlatego też atakowanie takich słabnących intelektualnie mija się trochę z celem. Dopiero, gdy sami stwierdzą, ze wersja, którą stosują, czyli „Kali być, Kali chcieć” zaczyna ich denerwować, wówczas będą otwarci na więcej.

Gramatyką posługujesz się, budując każde zdanie po polsku czy w jakimkolwiek innym języku. Gdyby nie gramatyka, zdanie by nie powstało. I gramatyka wcale nie jest trudna – jest niezwykle prosta i logiczna, wiele rzeczy jest od siebie zależnych.

Symptom sterroryzowanego gramatyką

I wreszcie: posługiwanie się językiem to nie to samo co chodzenie na kurs językowy. Chodzić można i dziesięć lat i wciąż uczyć się gramatyki. A potem pojawia się taki „sterroryzowany gramatyką” spec i mówi: ajtubi, jutubi, hitubi…

Ciekawi mnie jedna rzecz: jak znajomość gramatyki poprawiła twoją zdolność dogadywania się z obcokrajowcami?

3 komentarze

mon4, 18.04.2014, 17:03

Przypomniała mi się sytuacja, kiedy uczyłam się języka niemieckiego w gimnazjum. Temat - odmiana rzeczowników przez przypadki, na tablicy pojawiła piękna tabelka: Nomitativ, Genitiv, itd,, tutaj "der", tam "dem" a tam jeszcze coś innego. Przepiszcie, nauczcie się... Nabyte umiejętności: tabelkę potrafiłam wypisać jeszcze przez długi czas. Wykorzystanie owej tabelki w praktyce - obawiam się, że brak. Okazało się, że w rozmowie, dziwnym trafem brakuje czasu na przemyślenie, czy muszę użyć rzeczownika w Dativ czy Akusativ, a potem, jakiego rodzaju jest ów rzeczownik, żeby odpowiednio go odmienić, rzecz jasna, według owej tabelki. Zanim doszłabym do tego, mój rozmówca zapewne zrezygnowałby z konwersacji :)

Sylwia, 18.04.2014, 18:18

Wcale, w ogóle, nijak. Wspaniale jest tak sobie wyjechać za granicę po latach nauki w szkołach, na kursach i po uzyskaniu wszelakich cudownych certyfikatów ... i to piekne uczucie zderzenia się ze ściana ;) Tak naprawdę, to przez pierwsze 3 miesiące na nowo "uczyłam się" języka z praktycznej jego strony. Gdyż na większości kursów nie naucza się mówienia, bo po co? Po co ludziom zdolność porozumiewania się, jeżeli maja obcykaną gramatykę? :) Przecież to klucz, który otwiera wszystkie drzwi ;) To tak jak z naszym ojczystym językiem. Bez gramatycznie poprawnej wypowiedzi przecież nikt Cię nie zrozumie. Ani pani w warzywniaku, ani przemiły sąsiad-kibol. Zapomnij. Wszelkie drzwi będą zamknięte. Także "nie chcem, ale muszem" i biorę się w końcu ostro za gramatykę, bo bez niej przecież nie da się żyć ;)

Mariusz Włoch, 19.04.2014, 18:09

Czyli gramatyka rządzi :) (jeśli oczywiście nie masz w planach kontaktu z żywym użytkownikiem języka)