Wirus nie jest groźny, czyli niech...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Zawarte w nagłówku słowo „mordy” to liczba mnoga słowa rodzaju żeńskiego „morda”, czyli inaczej paskudna gęba,...
Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...
Co byś zrobił, gdyby zostało ci pół roku życia?
Kasia Markiewicz z Warszawy ma 37 lat i raka, którego nie da się wyleczyć. Przeczytałem o niej w ostatnim numerze Wysokich Obcasów, dodatku do Wyborczej (numer z 29 marca). Kasia wie, że niebawem umrze. W czasie, który jej pozostał, chce spełnić klika swoich marzeń. Zwykłych, ludzkich.
A tymczasem ludzie wciąż ślepo gonią za czymś, co ma uczynić ich pięknymi i szczęśliwymi. Za samochodem, domem, ubraniami, pieniędzmi. Gonią, pędzą, biegną, uciekają. Kupują najnowsze gadżety, dzięki którym staną się nieśmiertelni. Forever young. Przynajmniej na jakiś czas. Ten czas, który jest im dany. I to od nich – od każdego z nas – zależy, jak ten czas zostanie wykorzystany. Jak dobrze zostanie wykorzystany.
Ileż to osób mówi, że czas pędzi czy wręcz przelewa się przez palce. A przecież każdy ma tylko 24 godziny na dobę i raczej nie zanosi się na to, żeby ktokolwiek mógł to zmienić. Praca, dom, korki, telewizja. Kolejny dzień odhaczony. Byle do piątku. I znów to samo.
A kiedy ostatnio zachwyciłaś się czymś zwyczajnym? Czymś banalnym? Totalną bzdurą, która tak naprawdę jest częścią twojego życia. Częścią, obok której żyjesz. Częścią, z istnienia której nie zdajesz sobie sprawy. I dopiero kiedy jest już za późno, życie nabiera innych barw. Barw tego, czego się nie zrobiło lub co się zrobiło, choć lepiej było tego nie robić.
Nie dalej jak wczoraj zachwycił mnie banalny obrazek: kwitnące drzewo. Natura budząca się po raz kolejny do życia. Natura, która była przed nami i pozostanie długo po nas, jeśli nie zabijemy jej jakimś jednym celnym ciosem. Kwitnące drzewo to nic nadzwyczajnego, powie ktoś. Racja. To codzienność, banał, nie zaskakuje, nie ma iluś tam milionów odsłon na jutjubie czy milionów lajków na fejsbuku.
I tak stałem wpatrzony w ten banalny obraz, doświadczając widoku kwitnącego drzewa. Doświadczałeś kiedyś widoku kwitnącego drzewa lub czegokolwiek innego? To coś dziwnego, niecodziennego, na zwolnionych obrotach. Ile codziennych rzeczy potrafisz zmienić w coś niecodziennego? Świecące słońce, kwitnące drzewo, brzęczące pszczoły, zapach kwiatów. Jak w pewnej reklamie: bezcenne.
Kasia Markiewicz jest pogodzona ze swoim losem. Mówi, że ma „ochotę krzyczeć do ludzi: Ruszcie tyłki z kanap, nie marnujcie już czasu!” Mam wrażenie, że wie co mówi. I jestem przekonany, że nie ma nikogo, kto chciałby być na jej miejscu. Jeśli chcesz przeczytać ten wywiad, zajrzyj tutaj:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/0,0.html
Potem rozejrzyj się dookoła, a być może zauważysz coś, co do tej pory nie miało większego znaczenia.
Coś banalnego. Coś zachwycającego. I czerp z tego radość życia.
6 komentarzy
Jadzia, 01.04.2014, 11:42
Jak znaleźć 15 minut codziennie tylko dla siebie? To jest wyzwanie codzienności - doświadczyć samego siebie. To przyznanie się siebie przed samym sobą może na początku zaskakiwać, ale naprawdę warto. Pewnie łatwiej jest żyć bez świadomości samego siebie - swoich uczuć, prawdziwych myśli, nastawienia, prawdziwych potrzeb, tylko czy taką psychiczną wegetację nadal możemy nazwać życiem??? A może prawdziwe życie to właśnie nowe BMW i 50 calowa plazma?
, 01.04.2014, 12:37
pięknie, smutno, prawdziwie
Adrian Madejczyk, 01.04.2014, 14:11
Pozwole sobie skomentowac (niestey bez polskich znakow za co przepraszam): Tak masz racje ..pedzimy wszyscy nie wiadomo gdzie i nie wiadomo poco. Ale czy to aby nie jest taka rutyna, ktora pozwala nam przetrwac codziennosc - czy przypadkiem tak zatrzymujac sie przy kazdym drzewie kazdego dnia nie zdechlibysmy z glodu ? :) NO moze to skrajy przypadek ale chcialem zwrocic uwage na to ze nasze zycie najczesciej idzie z pradem (tzw. mainstream) i jakos leci - jesli ktos sie zatrzymuje jak ty tutaj i patrzy na to drzewo to wtedy w tej pedzacej rzece rozchodza sie na boki fale - a na tych falach tez czasmi potykaja sie inni - przystaja i tez zaczynaja sie rozgladac. To tak jak grubasy w WALLym musialy spasc ze swoich latajacych foteli zeby wyjrzec przez okno i dostrzec piekno otaczajacego kosmosu :) Wyglada na to ze potrzebujemy czegos- jakiegos bodzca, przeszkody zeby sie na chwile zatrzymac tak jak Ty to uczyniles i infekujesz innych. Ciekaw jestem czy Ty tak z siebie sam sie rozejzales czy tez byla jakas inna przyczyna - moze to historia tej kobiety ?
Mariusz Włoch, 01.04.2014, 14:23
Może to przez wiosnę, bo na dworze coraz piękniej, więc i spojrzenie jakby inne. A stać przy każdym drzewie ciężko, co by się stało, gdyby się człowiek wybrał do lasu i tak przy każdej sośnie postał? Chyba spóźniłby się na obiad :) Co do bodźca - najpierw było drzewo, potem przeczytałem artykuł w gazecie i tak to się połączyło. Że warto zwracać uwagę na rzeczy małe, codzienne, tę "bieżączkę", bo - tak jak pisze Adrian - ona pozwala nam przetrwać codzienność. Bo ogólnie to szkoda marnować czas, którego mamy ograniczoną ilość.
Adrian Madejczyk, 01.04.2014, 14:39
Tak - dlatego wlasnie tak lubie norweski zwrot - oppleve naturen - rowniez za to ze jest tak popularny ..tutaj w kraju gdzie malo kto sie spieszy ..a jak czasmi nie daj boze komus sie spieszy to moze dostac nerwicy bo innym napewno sie nie spieszy. Poza tym w potocznym polskim raczej nie ma odpowiednika tego zwrotu - chyba sie nie mowi na codzien o przezywaniu natury:) ? Chociaz Mariusz jest swietnym przykladem na to ze ma to miejsce (to przezywanie oczywiscie - nie myslic z przezuwaniem)
Mariusz Włoch, 01.04.2014, 15:44
W Norwegii chyba nie da się inaczej, tam trzeba "oppleve naturen", czyli doświadczać kontaktu z naturą (może ktoś znajdzie lepsze tłumaczenie?) - kto jeszcze nie był, niech jedzie i podziwia. Tam się zapomina na moment o codzienności, chwilami można się całkowicie zatracić w niesamowitych widokach. No i Norwegia spowalnia goniącego Polaka (a na pewno tego świadomego), po powrocie stamtąd Polska wydaje się krajem na przyśpieszonych obrotach - ma się wrażenie, że na nic nie ma czasu. Sęk w tym, że niektórzy - tak jak bohaterka wpisu - naprawdę mają go bardzo mało.