Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Sport i zdrowie

Highway to Hel(l), czyli debiut z...

31 października 2019

Dziś tzw. Halloween, masa dzieci i osób pełnoletnich przebiera się za przeróżne straszydła, pragnąc w ten sposób...

Meantime, czyli podróż wehikułem...

18 listopada 2018

Może to przez tę aurę, bo mży, jest mgliście i ogólnie niesympatycznie, pogoda może być zatem wygodnym wytłumaczeniem każdego rodzaju...

Sztuka pierdzenia, czyli najważniejsze, abyśmy zdrowi byli!

27 lutego 2014, komentarze (7)

Wydawnictwo: słowo/obraz terytoria sp. z o.o., www.terytoria.com.pl, przekład z francuskiego: Krzysztof Rutkowski.

Nowoczesność nowoczesnością, technologia technologią, a pewne sprawy pozostały niezmienne i nie ulegają żadnym modom. I to wcale nie przypadek, że poruszam ten temat właśnie dziś, w Tłusty Czwartek.

A niby na tak zwane tematy wstydliwe powiedziano już wszystko... Okazuje się, że nie do końca. Włączasz telewizor albo radio, a tam hemoroidy, nietrzymanie moczu, prostata, brak potencji, przykry zapach z ust, cuchnące stopy, rozwolnienie, zatwardzenie, pocenie się, wzdęcia… I cały czas odkrywane są nowe powody do wstydu. I niby ratują przed tym wszystkim suplementy diety, jednak jedną z powyższych spraw rozwiązać można znacznie prościej.

Nie wiem, czy znasz wydane w 1751 roku rubaszne francuskie dzieło pod uroczym tytułem Sztuka pierdzenia. Jeśli jeszcze owego dzieła nie znasz, masz szansę tę zaległość nadrobić, ale pod jednym warunkiem: potraktuj tę lekturę rozwojowo, a także – a może przede wszystkim – z wielkim przymrużeniem oka. Po to wszak stworzona została.

Zacznijmy od tytułu. Autor Pierre Thomas Nicolas Hurtraut tak oto zawile zatytułował swój wywód: Sztuka pierdzenia. Esej teoriofizyczny i metodyczny. Na użytek konstypantów, smutasów, ponuraków, dam melancholijnych oraz wszelkich niewolników przesądu. Z dodaniem Dziejów Księcia Pierdziwiatra i Królowej Amazonek, czyli o początkach szambiarzy.

Uff. Tytuł długi i zapowiadający fizjologiczno-umysłowe doznania, jeśli oczywiście jeszcze nie przestałeś czytać i nie pobiegłeś do toalety. A może jednak warto zapoznać się z lekturą, bo w jej trakcie okaże się, ze żyłeś dotąd jako „niewolnik przesądu” lub członek innej z wymienionych przez autora grup, np. dama melancholijna.

Na wstępie utworu autor, z właściwą sobie gracją i słowną nonszalancją, zwraca się do czytelnika takimi oto słowy:

Doprawdy wstyd, Czytelniku, że od kiedy pierdzieć począłeś, nie wiesz nawet, jak to robisz i jak to robić powinieneś. Powszechnie się mniema, że popierduje się albo mało, albo dużo, i że w istocie pierdzenie jest tylko grubiaństwem. (…) Można pierdzieć przepisowo i ze smakiem, co poczujesz, Czytelniku, w dalszych partiach tego dziełka. Nie uda mi się wyrównać braków wiedzy i uszczerbków w badaniach dotyczących sztuki, o której głucho nawet w największych słownikach, nie uświadczysz w nich (rzecz niesłychana) nawet jej nazwy. Pryncypia owej sztuki przedkładam niniejszym zainteresowanym.

Aby pryncypia sztuki przedstawić jak najdokładniej, autor podzielił dzieło na dwie zasadnicze części: część pierwsza zatytułowana została O pierdnięciach w sensie ścisłym i traktuje w niej m.in. o takich sprawach jak:

Ogólna definicja pierdnięcia, O różnorodności pierdnięć, w szczególności o różnicy między pierdnięciem i beknięciem oraz końcowa definicja pierdnięcia, Odmiany pierdnięć (gdzie autor definiuje temat detalicznie i skrupulatnie, zdradzając znawstwo godne prawdziwego eksperta).

Pozostałe rozdziały części pierwszej prezentują rodzaje gazów, zwłaszcza pod kątem muzycznym, można by się pokusić o stwierdzenie, że uczestniczy tu cała orkiestra, której w niektórych partiach brakuje jasno określonego lidera, czyli dyrygenta. Okazuje się również, że gazów pod żadnym pozorem nie należy wstrzymywać, gdyż grozi to strasznymi nieszczęściami, które autor przedstawia z otwartością godną najwyższego uznania.

Druga część porusza temat zdefiniowany po prostu: Skutki pierdnięć. I nic więcej na ten temat nie powiem, bo zagadnienie streszczeniom się nie poddaje. Jak śpiewał dawno temu zespół Lombard: Przeżyj to sam! Jedynie dla celów poznawczych i zdrowotnych podam tu kilka tytułów rozdziałów: O pierdnięciach i bąkach wywołanych specjalnie lub mimowolnie, Pożytki z pierdzenia dla społeczności, Sposoby skrywania pierdnięcia przydatne osobom przesądnym, Oznaki nadciągającego pierdnięcia, itd.

W dziele czeka na ciebie wiele innych niespodzianek, które zostawiam do samodzielnego odkrywania, mówiąc tu o wszystkim niewątpliwie zepsułbym powietrze. Innymi słowy - postąpiłbym jak ktoś, kto dając komuś w prezencie intrygujący kryminał, zapisuje nazwisko mordercy na okładce.

Kto przeczyta ów traktat, z pewnością poczuje się lepiej. Kto wie, może nawet bez zbędnej hipokryzji upuści nieco nagromadzonej materii i pozwoli, by otoczenie poczuło jego moc. A że się otoczeniu może nie spodobać? Cóż, kwestia podejścia i nastawienia. Najważniejsze przecież, żebyśmy zdrowi byli! Zwłaszcza po zjedzeniu tylu pączków w Tłusty Czwartek!

7 komentarzy

amy21, 27.02.2014, 18:54

Z wiatrem na ty :))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

Kuba, 27.02.2014, 22:37

Pierdzenie, jakkolwiek nieprzystojne, dla zdrowotności niezbędne.

Mariusz Włoch, 27.02.2014, 23:48

Tak, Kubo, dla zdrowotności niezbędne - tak mówi sam autor dzieła o wstrzymywaniu gazów: "Ale kiedy są zaciskane i wstrzymywane, kiedy ujścia nie znajdą, wtedy atakują mózg, a ponieważ zawierają w sobie nadzwyczajną ilość waporów, psują imaginację, powodują, że człowiek staje się melancholijny lub szalony, i wywołują wiele jeszcze innych chorób, wielce uciążliwych". Tak więc lepiej nie igrać z ogniem :)

amy21, 28.02.2014, 15:50

Czyli ludzie nie mają posrane we łbie, tylko niewypierdziane! :)))))

ivo, 28.02.2014, 17:51

Już wiem, jak leczyć niektórych dookoła :)

Mariusz Włoch, 28.02.2014, 22:55

Autor książki wyjaśnia również, z jakiego powodu niektórzy nie chcą się uczyć ani pracować: "Wedle mojej opinii największe nieszczęście wywołane powstrzymywaniem polega na zniechęceniu zupełnym do czynienia czegokolwiek, na poniechaniu nauki i pracy." Czyżby właśnie pojawił się pomysł na zlikwidowanie bezrobocia i zainspirowanie uczniów do nauki?

, 03.03.2014, 12:20

przeczytałem i nabrałem wiatru w żagle!