Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Znieczulica

21 stycznia 2014

Podstawowe dobro jednostki i jej istnienie samo w sobie nie przedstawia dziś dla innych ludzi żadnej wartości, jeśli akurat niczego od danej jednostki nie potrzebują – rozmyślał z goryczą Marcin, siedząc na coraz twardszej ławce w parku. Mijali go różni ludzie, jednak nikt nie zwracał na niego uwagi.

- Przechodzi się obojętnie obok człowieka, któremu odebrano wszystko, co miał cennego, i któremu śmierć zagląda w oczy – powiedział rozżalonym głosem akurat wtedy, gdy mijała go pani w średnim wieku i bezbarwnym kapeluszu średniej jakości. Pani łypnęła na niego okiem i pomaszerowała dalej.

Marcin oparł łokcie na kolanach, a twarz schował w dłoniach. W tamtym momencie nie miał pojęcia, że ludzie nie zwrócą na niego uwagi nawet wtedy, gdy śmierć będzie mu natarczywie z oczu wyglądać.

Może to przez to głupie, rodowe nazwisko?

Marcin Ponton-Kusakuśka stracił dziewczynę na rzecz przystojnego blondyna, któremu sterydy pomogły doznać kształtów męskich.

Marcina wyrzucono z pracy za upozorowany brak subordynacji oraz za to, że cenił honor i godność osobistą.

Następnie matka wypędziła go z mieszkania. Nie chciała utrzymywać bezrobotnego, czyli darmozjada.

Ojciec wyparł się Marcina publicznie, pod kościołem, przed niedzielną sumą. Nazwał syna bękartem.

Rodzeństwo odwróciło się od Marcina, nie mogli przecież przyznawać się do związku z życiową niedojdą. Rodowe nazwisko do czegoś przecież zobowiązywało.

Pies sąsiada obsikał Marcinowi nogawkę nowych spodni, zabarwiając ją permanentnie. Nie pomogły wiodące na rynku proszki.

Marcin został sam. A tego bardzo się obawiał.

Postanowił więc skończyć tę falę niepowodzeń.

Raz a dobrze.