Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Komunikacja, NLP, rozwój osobisty

Wirus nie jest groźny, czyli niech...

6 października 2020

Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...

Skazani na sukces, czyli wyrok w...

30 listopada 2018

Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...

Prawo przyciągania, czyli o doniosłej roli lawety

11 listopada 2013, komentarze (3)

Z tym prawem przyciągania to ogólnie ciekawa sprawa. W skrócie - chodzi o to, że otrzymasz to, czego sobie życzysz, jeśli będziesz o tym myśleć. Niestety, w niektórych przypadkach tylko na tym myśleniu się kończy. A dodać tu trzeba jeszcze parę innych kwestii, jak na przykład własne zaangażowanie i motywację do działania, no i włożyć w przedsięwzięcie trochę energii własnej.

Załóżmy, że chcę zamieszkać w domu. To, jak do tej pory, dość mglisty cel, bo dom może oznaczać co innego dla każdego z nas – dla jednej osoby będzie to po prostu dach nad głową, dla kogoś innego rezydencja z basenem, gipsowymi lwami przy wjeździe na posesję i stodołą, w której stoi najnowszy model popularnego niemieckiego samochodu. Powiedzmy, że chodzi o dom wolnostojący, na działce, z jakąś zieleniną, żeby nie było łyso.

Jak taki dom zdobyć? Trzeba się trochę wysilić – znaleźć odpowiednie miejsce, zaplanować wygląd domu, układ pomieszczeń, może także materiały, z których dom zostanie wykonany. Każde z tych działań uruchamia prawo przyciągania – im więcej się o tym myśli, tym umysł z coraz większą łatwością znajduje sposoby, aby zrealizować plany. Nagle okazuje się, że oto natrafiasz w gazecie na ofertę wspaniałej działki, nagle spotykasz kogoś, kto podpowiada ci korzystne możliwości budowy, itp.

Jeśli skierujesz myśli we właściwym kierunku, powinieneś osiągnąć cel. Piszę „powinieneś osiągnąć” a nie „osiągniesz” – tu mamy do czynienia z pewną subtelną różnicą: to, co mówisz, nie zawsze jest spójne z tym, co naprawdę czujesz. Jeśli głośno mówisz, że chcesz mieć fajny dom, ale w głębi powtarzasz sobie, że to przecież tyle roboty, pieniędzy, czasu, że to nie dla ciebie, to niestety, nic z tego nie wyjdzie. Osiągniesz to, o czym myślisz – a że myślisz o nieposiadaniu domu, to chałupa sama się raczej nie zbuduje.

W branży nauczania języków sprawa ma się podobnie – WSZYSCY deklarują, że chcą się nauczyć jakiegoś języka. Wystarczy, że podczas rozmowy wstępnej zadam parę pytań, by dowiedzieć się, że nie do końca tak jest: że przyszedł właśnie ktoś, kto odwiedził już kilka szkół językowych i robi wszystko, byleby tylko nie znaleźć czegoś dla siebie.

Może miałeś taką sytuację, że bardzo nie chciałeś jakiegoś tematu na egzaminie. Wiele osób tak mocno skupia się na niechcianym temacie, że po prostu MUSZĄ ten właśnie temat dostać. Miałem tak wiele razy. To rodzaj energii, która wywołuje określone działania.

Warto dobrze się zastanowić, czego się pragnie, bo można to dostać. Ileż to osób w kółko gada o chorobach i innych kataklizmach, a potem mają do wszystkich wokół pretensje, że spotkało ich coś złego. A to po prostu krążąca energia.

Choć prawo przyciągania może przybrać i prostszą, bardziej dosłowną wersję. Wielu znanych wyznawców prawa przyciągania mówi o tym, jak to nie wiadomo kiedy, jak i skąd „przyciągnęli” do siebie wymarzone samochody – tak, jakby one same po prostu do nich przyszły. Samochody to bardzo popularny przykład, może przez to, że blacha na kółkach silnie działa na wyobraźnię w dzisiejszych, konsumpcyjnych czasach.

Jeden ze znajomych mojego znajomego – skomplikowane to powinowactwo – marzył o pewnym „wypasionym” modelu sportowego samochodu. Miesiąc temu udało mu się zrealizować marzenie. Jakoś tak się stało, że rozmawialiśmy, i w pewnym momencie powiedziałem, że to dobrze, że spełnił swoje marzenie i że udało mu się przyciągnąć taki samochód. Odpowiedział, że nie było to specjalnie trudne, bo auto przyciągnął sobie na lawecie. Ot, i wszystko na temat.

3 komentarze

erni, 16.11.2013, 12:24

to prawo istnieje od czasów jaskiniowców - jak jaskiniowiec chciał kobietę, walił ją kijem w głowę, a potem przyciągał za nogi do jaskini. Ten, który miał refleks, upolował najlepszą w stadzie, to było jego prawo przyciągania

amy21, 22.11.2013, 16:20

Ja tam przyciągam ze wzajemnością od miesiąca pewnego przystojnego blondyna :)

Madgat, 03.03.2014, 11:30

To dokładnie tak działa, a najprostszym przykładem są chyba emocje. Idzie ktoś przez miasto i się uśmiecha, co powoduje lawinę kolejnych uśmiechów, pozdrowień, pozytywnej energii - dostaje coś co sam daje, świat się wokół niego zmienia, przyciąga do swojego życia dobro i spokój, a z takim nastawieniem można efektywniej pomagać szczęściu. Ja wczoraj poszłam do sklepu popatrzeć na książki, bez żadnego konkretnego celu przechadzałam się i rozglądałam za jakimś skandynawskim kryminałem, gdy wtem mój wzrok przykuła, leżąca na samym końcu regału w rogu, książka: "Władca Języków" i ni z tego ni z owego, zupełnie niezamierzenie serce zaczęło się tłuc, jak szalone i wiedziałam, że to właśnie jej szukałam. Tego samego dnia wieczorem przeczytałam 50 stron i miałam ochotę się popłakać ze szczęścia. Kilka dni wcześniej wypisałam sobie swoje językowe cele, jestem na etapie nauki szwedzkiego (jako, że mieszkam w małym miasteczku nie mogę pójść na kurs, ale kupiłam podręczniki i uczę się sama), teraz jeszcze intensywniej czuję, że to wspaniała przygoda, chcę się uczyć jeszcze finlandzkiego i islandzkiego. Dziękuję za tę książkę, za tę pozytywną energię! :)