Highway to Hel(l), czyli debiut z...
Dziś tzw. Halloween, masa dzieci i osób pełnoletnich przebiera się za przeróżne straszydła, pragnąc w ten sposób...
Dziś tzw. Halloween, masa dzieci i osób pełnoletnich przebiera się za przeróżne straszydła, pragnąc w ten sposób...
W sumie to wszystko przez dzisiejszą audycję w „Trójce”. Audycja rozpoczęła się po godzinie 16, trwała prawie 2 godziny, a...
Może to przez tę aurę, bo mży, jest mgliście i ogólnie niesympatycznie, pogoda może być zatem wygodnym wytłumaczeniem każdego rodzaju...
Na wstępie tego stronniczego wpisu polecę zapożyczeniem z Gombrowicza: Wojciech Waglewski wielkim muzykiem i poetą jest, a jego muzyka i poezja nas zachwyca. Wspomniane rodzaje działalności Waglewskiego zmaterializowały się pod postacią świeżej płyty Voo Voo zatytułowanej „7”. Siódemka odpowiada dniom tygodnia i stanowi muzyczno-słowną opowieść, której treść każdy dopasuje sobie do własnych przeżyć.
Płytę otwiera utwór „Środa”. Malkontenci mogą marudzić, że jak to tak od środka zaczynać? Jednak artyści mają z reguły inny rozkład jazdy, więc to akurat nie dziwi, a malkontentom i tak ciężko dogodzić.
Środa / zaczyna się / godzina młoda / a ciało już mniej
W ten środek tygodnia / wystarczy być / by czuć się swobodnie / i więcej nie czuć nic
Środa mija jak normalny, zwykły dzień, nie ma fajerwerków czy nieprzerwanego ciągu wydarzeń nadzwyczajnych, których tak spragnione jest dzisiejsze uzależnione od smartfonów i internetu społeczeństwo.
Nie było cudów / lub było ich mniej / raz miło raz nuda / a nie było tak źle
Nie zamierzam analizować każdego zawartego na płycie tekstu, bo po pierwsze oprócz tekstów jest jeszcze muzyka, a po drugie nigdy do końca nie wiadomo, co autor miał na myśli (tak naprawdę tylko on o tym wie, a przynajmniej tak mu się wydaje). Niemniej jednak na płycie znalazła się opowieść o związku dwojga ludzi – o jego sile i o tym, że może trwać wpisany w codzienność, poprzez tę codzienność i wszelkie rzeczy małe i duże, które się przy tego typu okazjach ujawniają. Innymi słowy – to teksty o miłości. Miłości spokojnej, dojrzałej, powolnej i pozbawionej żądań.
Teksty pięknie łączą się z muzyką. Co ciekawe, płyta została wydana jako książka, do której płytę dołączono. Czy to sugestia, że teksty są tutaj jednak ważniejsze? Być może. Voo Voo należy bowiem do coraz węższej grupy wykonawców tworzących muzykę z dobrym tekstem. A muzyka to kolejna uczta, jak to zresztą w przypadku Voo Voo bywa. Świetnie nagrana, świetnie zagrana, każda nuta to majstersztyk. „7” to bardzo spokojna płyta, po pierwszych dwóch utworach miałem wrażenie, że słucham jazzu, rewelacyjnego jazzu, gdzie w odpowiednich momentach pojawia się charakterystyczny głos Wojtka i wszystko staje się jasne…
W zamykającym utworze „Wtorek” pojawia się swego rodzaju podsumowanie:
Zostawić ci muszę przed spaniem słowa / nabazgrane w biegu / że gdybym miał jutro zaczynać od nowa / nie zmieniałbym niczego
Nie wiem, czy to nie najlepsze podsumowanie życia - nie chcieć niczego zmieniać, nie żałować niczego, co się zrobiło (lub czego się nie zrobiło). Pytanie brzmi, czy każdy z nas da radę taki stan osiągnąć w rzeczywistości, a nie tylko chwilowo go doświadczyć podczas słuchania słów piosenki. Może zamiast uciekać w tak dalekie filozofowanie, lepiej skupić na czymś znacznie bardziej prozaicznym, tak przy „Czwartku”:
Nie jest mi źle / jest raczej błogo / udało się / wstać lepszą nogą
Wstać lepszą nogą. I tyle. Wtedy reszta też będzie lepsza.
A póki co kupcie najnowszą, rewelacyjną płytę Voo Voo, zostańcie z nią 50 minut i parę sekund sam na sam. A potem jeszcze raz. I jeszcze. Może wtedy zwyczajny tydzień – ten niezmienny bieg następujących po sobie dni – nabierze nowego znaczenia.
Wojciech Waglewski wielkim muzykiem i poetą jest, a jego muzyka i poezja nas zachwyca. Naprawdę. A wstawanie lepszą nogą może się okazać zapowiedzią dobrego dnia. Każdego.
Brak komentarzy