Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Komunikacja, NLP, rozwój osobisty

Wirus nie jest groźny, czyli niech...

6 października 2020

Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...

Skazani na sukces, czyli wyrok w...

30 listopada 2018

Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...

Dzień frustrata, czyli jak wrócić do siebie po atakach

19 lutego 2015, komentarze (2)

Tak ładnie się zaczął dzień. Nie zaspałeś, nie było korków, nie wdepnąłeś w świeżą psią kupę. Masz dobry humor, uśmiechasz się do swoich myśli i otoczenia, nawet lekko pogwizdujesz. Zalewasz kawę lub herbatę, następnie rozpoczynasz nowy – a sądząc po takim początku - lepszy dzień pracy.

I wtedy pojawia się pierwszy – albo pierwsza - z nich. Wszystko niby normalnie, niby homo sapiens, choć wyczuwasz jakieś dziwne napięcie, jakby nagle ubyło ci energii, jakbyś zaczął opadać z sił. Patrzysz na przybysza i zaczynasz się zastanawiać… Ale nie masz na to czasu, bo oto nagle przybysz się odzywa, wydając z siebie dźwięki ludzkie i ogólnie rozpoznawalne, jednak tak zestawione, że treść tworzą dość dziwną. Nawiązujesz rozmowę, jednak ta się nie klei, a ty czujesz, że za moment zdarzy się coś, co popsuje twoją radość. Już nie pogwizdujesz, co najwyżej powietrze świszcze ci między zębami, może z nerwów, strachu, bezsilności lub ubytków w szkliwie.

Wylewają się na ciebie pretensje, uderza cię czyjaś nieokreślona złość, frustracja, coś, na co nie umiesz zareagować. A wypadałoby zareagować, jednak w takiej sytuacji trudno o szybką i właściwą reakcję. I czujesz, jak w środku zaczynasz się grzać, wręcz przegrzewać… Ale mądra część ciebie podpowiada, że przybysz zaraz sobie pójdzie, że to tylko taki głupi incydent. Że powinieneś mu odpuścić.

A tu niemiła niespodzianka – po pierwszym przychodzi następny lub następna. I może się okazać, że pula frustratów na dany dzień jeszcze się nie wyczerpała. Że oto doświadczasz kumulacji.

Ludzie świadomi są zdania, że należy być empatycznym – wczuć się w rolę drugiego człowieka, w to, co akurat może przeżywać i że z pewnością chce dobrze, tylko że w danej chwili nie umie tego inaczej okazać. Tak, bycie empatycznym to cenna umiejętność w dzisiejszym świecie – jednak gdzie przebiega granica empatii? Na ile możesz lub chcesz sobie pozwolić? No i czy empatia ma być zawsze jednokierunkowa? Byłoby miło, gdyby ktoś był empatyczny także wobec ciebie.

Cóż, bywają takie dni, że frustraci pojawiają się w pakietach. A ty akurat uskuteczniasz życie zawodowe i nie możesz żadnemu z nich grzecznie powiedzieć, żeby spersonifikował się w innym miejscu, nie mówiąc już o perswazji ręcznej. Tak, najgorsza wydaje się bezsilność. Kiedy ktoś cię po prostu atakuje, a ty nie możesz nic zrobić w trakcie całej zabawy.

To znaczy możesz, a już na pewno po kontakcie z frustratem. Nie ma tu nie wiadomo ilu opcji, jednak nie jest też najgorzej: możesz na przykład zmienić otoczenie, aby macki tej złej energii się od ciebie odkleiły. Spacer pomaga praktycznie zawsze, możesz wtedy dać sobie kilka chwil, żeby ochłonąć i nie wyżywać się w akcie nieświadomej zemsty na najbliższych. Możesz też zacząć intensywnie myśleć o czymś przyjemnym, przywołać stan spokoju i relaksu, jednak w sytuacjach silnie stresujących takie rozwiązanie nie zawsze się sprawdza. Wtedy lepszy wydaje się worek bokserski - zakładasz rękawice i wyrzucasz z siebie to, czego nie powinno w tobie być. Albo wchodzisz na szczyt góry i to wykrzykujesz. Hm, kopanie ogródka też nie jest złe.

A kiedy już lekko ci przejdzie, może warto zjeść coś dobrego, może nawet kupić sobie coś ładnego, zadzwonić do przyjaciela i opowiedzieć o tym, co cię spotkało i jaka to była zabawna sytuacja. A potem razem zaczniecie się z tego śmiać.

Chyba że zebrać tych frustratów razem i napuścić ich na siebie? Przypuszczam, że mogłoby być ciekawie. Ale tylko przez parę sekund – potem pozostaje już tylko żenada.

A ty co robisz, gdy atakują cię frustraci?

2 komentarze

Jadzia, 23.02.2015, 10:33

Krzyczenie w naturze może być ciut nieekologiczne ;) Proponuję butelkę dobrego wina - białe lub czerwone, w zależności od sezonu. Albo jedno i drugie + krzyczenie :D

martac, 23.02.2015, 20:50

Albo krzyczeć do butelki.