Wirus nie jest groźny, czyli niech...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Epidemia wirusa zaskoczyła wszystkich, nikt przecież nie spodziewał się, że tak rozwiniętej i najmądrzejszej ludzkości przytrafi się taka...
Zawarte w nagłówku słowo „mordy” to liczba mnoga słowa rodzaju żeńskiego „morda”, czyli inaczej paskudna gęba,...
Wygląda na to, że przed bombardowaniem sukcesem nie da się w obecnych czasach uciec. Podlany propagandowym obornikiem sukces zdradziecko nas...
Tak ładnie się zaczął dzień. Nie zaspałeś, nie było korków, nie wdepnąłeś w świeżą psią kupę. Masz dobry humor, uśmiechasz się do swoich myśli i otoczenia, nawet lekko pogwizdujesz. Zalewasz kawę lub herbatę, następnie rozpoczynasz nowy – a sądząc po takim początku - lepszy dzień pracy.
I wtedy pojawia się pierwszy – albo pierwsza - z nich. Wszystko niby normalnie, niby homo sapiens, choć wyczuwasz jakieś dziwne napięcie, jakby nagle ubyło ci energii, jakbyś zaczął opadać z sił. Patrzysz na przybysza i zaczynasz się zastanawiać… Ale nie masz na to czasu, bo oto nagle przybysz się odzywa, wydając z siebie dźwięki ludzkie i ogólnie rozpoznawalne, jednak tak zestawione, że treść tworzą dość dziwną. Nawiązujesz rozmowę, jednak ta się nie klei, a ty czujesz, że za moment zdarzy się coś, co popsuje twoją radość. Już nie pogwizdujesz, co najwyżej powietrze świszcze ci między zębami, może z nerwów, strachu, bezsilności lub ubytków w szkliwie.
Wylewają się na ciebie pretensje, uderza cię czyjaś nieokreślona złość, frustracja, coś, na co nie umiesz zareagować. A wypadałoby zareagować, jednak w takiej sytuacji trudno o szybką i właściwą reakcję. I czujesz, jak w środku zaczynasz się grzać, wręcz przegrzewać… Ale mądra część ciebie podpowiada, że przybysz zaraz sobie pójdzie, że to tylko taki głupi incydent. Że powinieneś mu odpuścić.
A tu niemiła niespodzianka – po pierwszym przychodzi następny lub następna. I może się okazać, że pula frustratów na dany dzień jeszcze się nie wyczerpała. Że oto doświadczasz kumulacji.
Ludzie świadomi są zdania, że należy być empatycznym – wczuć się w rolę drugiego człowieka, w to, co akurat może przeżywać i że z pewnością chce dobrze, tylko że w danej chwili nie umie tego inaczej okazać. Tak, bycie empatycznym to cenna umiejętność w dzisiejszym świecie – jednak gdzie przebiega granica empatii? Na ile możesz lub chcesz sobie pozwolić? No i czy empatia ma być zawsze jednokierunkowa? Byłoby miło, gdyby ktoś był empatyczny także wobec ciebie.
Cóż, bywają takie dni, że frustraci pojawiają się w pakietach. A ty akurat uskuteczniasz życie zawodowe i nie możesz żadnemu z nich grzecznie powiedzieć, żeby spersonifikował się w innym miejscu, nie mówiąc już o perswazji ręcznej. Tak, najgorsza wydaje się bezsilność. Kiedy ktoś cię po prostu atakuje, a ty nie możesz nic zrobić w trakcie całej zabawy.
To znaczy możesz, a już na pewno po kontakcie z frustratem. Nie ma tu nie wiadomo ilu opcji, jednak nie jest też najgorzej: możesz na przykład zmienić otoczenie, aby macki tej złej energii się od ciebie odkleiły. Spacer pomaga praktycznie zawsze, możesz wtedy dać sobie kilka chwil, żeby ochłonąć i nie wyżywać się w akcie nieświadomej zemsty na najbliższych. Możesz też zacząć intensywnie myśleć o czymś przyjemnym, przywołać stan spokoju i relaksu, jednak w sytuacjach silnie stresujących takie rozwiązanie nie zawsze się sprawdza. Wtedy lepszy wydaje się worek bokserski - zakładasz rękawice i wyrzucasz z siebie to, czego nie powinno w tobie być. Albo wchodzisz na szczyt góry i to wykrzykujesz. Hm, kopanie ogródka też nie jest złe.
A kiedy już lekko ci przejdzie, może warto zjeść coś dobrego, może nawet kupić sobie coś ładnego, zadzwonić do przyjaciela i opowiedzieć o tym, co cię spotkało i jaka to była zabawna sytuacja. A potem razem zaczniecie się z tego śmiać.
Chyba że zebrać tych frustratów razem i napuścić ich na siebie? Przypuszczam, że mogłoby być ciekawie. Ale tylko przez parę sekund – potem pozostaje już tylko żenada.
A ty co robisz, gdy atakują cię frustraci?
2 komentarze
Jadzia, 23.02.2015, 10:33
Krzyczenie w naturze może być ciut nieekologiczne ;) Proponuję butelkę dobrego wina - białe lub czerwone, w zależności od sezonu. Albo jedno i drugie + krzyczenie :D
martac, 23.02.2015, 20:50
Albo krzyczeć do butelki.