Dotrzymać słowa, czyli o zawartości...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
DCM angielski 3 spełnia swój dydaktyczny obowiązek od miesiąca, więc udając, że mam tzw. wolną chwilę, piszę jeszcze parę...
Dziś do druku trafiła trzecia część językowej sagi DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski: DCM angielski 3. Zapowiadałem jej wydanie już...
Kolejne egzemplarze książki DIRECT COMMUNICATION METHOD angielski 2 trafiają do rąk i umysłów nowych odbiorców, a wraz z tym...
Załóżmy, że szczęście polega na tym, że jesteś dzieckiem Polki i Duńczyka. Może to stanowić obietnicę wielkich oszczędności. Choć to wcale nie znaczy, że taki potomek mniej zjada czy rzadziej paskudzi w pieluchy. Nie, tu chodzi o kwestie rozwoju językowego.
Jedna z moich znajomych ma męża Duńczyka. Razem z mężem mają dziecko, córkę. Tym dzieckiem nie jestem ja. Dziecko ma obecnie cztery lata i jak na czteroletni okaz przystało, jest sprytne, ciekawskie i - kiedy trzeba ? odpowiednio cwane. Moja znajoma mówi do córki po polsku, jej mąż po duńsku, ze sobą rozmawiają po angielsku. W efekcie tychże konwersacji mała pannica rozumie wszystkie trzy języki, choć pytana po angielsku robi dziwne miny.
Dobre rozwiązanie, prawda? Pomyśl tylko, ile rodzice zaoszczędzą na kursach językowych. Przydałaby się jeszcze jakaś babcia z rosyjskim, dziadek z suahili i nawet dalsza rodzina pod postacią wujka Google Translator okaże się zbyteczna.
Załóżmy, że nie masz aż tyle szczęścia. Że do tej pory żyłeś w Polsce i nigdy wcześniej nie przyszło ci do głowy, że będziesz w przyszłości potrzebował nowego języka, np. angielskiego czy duńskiego. A tu przyszłość przyszła bez ostrzeżenia, wali pięścią w drzwi, rzuca w ciebie okazją, a ty ? zlany potem - stoisz pod ścianą i zaczynasz drżeć, bo oto okazuje się, że musisz się nauczyć. I co tu teraz zrobić? I zaczynasz zadawać sobie pytania. Na przykład takie:
Pytanie numer jeden: Czy tani kurs okaże się dla mnie dobry?
Odpowiedź numer jeden: Nie wiem. A jak bardzo jesteś zmotywowany, by wziąć się do roboty i nauczyć się języka?
Prawdopodobnie wcale ci nie pomogłem. Moje rady takie już są. Bo to nie są tak naprawdę rady. Jako coach nie powiem ci, co jest dla ciebie dobre lub złe, bo ty sam znasz odpowiedź na takie pytania. No dobra, może dziś zrobię wyjątek i coś tam jednak bąknę.
Pytanie numer dwa: Czy drogi kurs okaże się dla mnie dobry?
Odpowiedź numer dwa: Nie wiem. A jak bardzo jesteś zmotywowany, by wziąć się do roboty i nauczyć się języka?
I znowu nic? Niezupełnie. Ty już wiesz, o co chodzi. Jeśli naprawdę chcesz, to się nauczysz i to bez względu na to, na jakim kursie się znajdziesz. Chyba że trafisz na wyjątkowo beznadziejny kurs językowy, z przewracaniem kartek w książkach, robieniem ćwiczeń gramatycznych i czytaniem czytanek. Jeśli po to poszedłeś, to w porządku ? wtedy nie musisz nic robić, odsiedzisz swoje i załatwione. Ale nie licz na nic więcej.
Jeśli jednak chcesz oszczędzić, weźmiesz się w garść i zainwestujesz wszystkie swoje siły i zasoby w naukę mówienia i komunikacji w nowych dla ciebie języku. Nauczysz się mówić, słuchać drugiego człowieka i zadawać mu pytania w taki sposób, aby uzyskać potrzebne informacje.
Czas to pieniądz. Szkoda pieniędzy na rzeczy tanie. Nie jesteś przecież rozrzutny.
A potem zrobisz ćwiczenia. Wtedy, kiedy przyjdzie ci ochota. I najdzie potrzeba.
To ile masz dzisiaj szczęścia?
Brak komentarzy