Mariusz Włoch Blog

Zapraszam cię też na:

Polityka cookies

Trener nowych czasów

Strajk nauczycieli, czyli krowy i...

11 kwietnia 2019

Obecny strajk nauczycieli przypomina mi rok 1993. Miałem wtedy zdawać maturę i do samego końca nie było wiadomo, czy do niej dojdzie, czy nie....

Wypalenie zawodowe, czyli efekt odmóżdżonego ucznia

23 listopada 2013, komentarze (3)

Kiedy uczeń zostanie już całkiem odmóżdżony i ostatecznie zatraci zdolność myślenia, nauczycielowi nie pozostanie wiele roboty, oprócz oczekiwania na dzwonek kończący lekcję. Tylko że jak długo można w taki sposób pracować? Jeśli w ogóle można, ma się rozumieć.

Być może dlatego często słyszę, że kolejny nauczyciel wypalił się zawodowo. Że praca straciła sens, że nic się nie da zrobić, że wszystko jest głupie itd. Cóż, sam mam takie momenty, że chętnie rzuciłbym wszystko i wyjechał w góry obserwować woły piżmowe lub wsłuchiwać się w ruchy tektoniczne. Ale czy to oznacza wypalenie zawodowe? Chyba nie, to raczej chwilowe przeciążenie, które szybko mija. Jeśli umiesz sobie z tym poradzić. Ale to nieco inna historia, do której wrócę przy innej okazji.

A co z wypaleniem zawodowym typowego szkolnego nauczyciela?

Nauczyciel, tak jak przedstawiciel każdego zawodu, oczekuje szacunku. To naturalna ludzka potrzeba. Dobrze wiemy, że szkoła w obecnej postaci to jedna z ostatnich instytucji, gdzie można liczyć na szacunek i wdzięczność. Choć z drugiej strony, jeśli NIE liczysz na wdzięczność, to się NIE zawiedziesz, kiedy jej nie otrzymasz. Może to odrobinę okrutne, jednak nie można chyba odmówić temu stwierdzeniu logiki.

Nauczyciel szuka zatem dowartościowania, które w sytuacji szkolnej przejawia się dążeniem do ciągłej dominacji i rządzenia – dobrym narzędziem jest tutaj dziennik lekcyjny. W niektórych przypadkach takie zachowanie może być efektem kompleksów, z których taka osoba nie zdaje sobie sprawy albo nie dopuszcza świadomości ich istnienia. Z kolei brak poczucia własnej wartości prowadzi do frustracji i podważania autorytetu innych, wreszcie do nienawiści żywionej wobec współpracowników. Hm, mam wrażenie, że wizja ciemnieje i gęstnieje coraz bardziej…

Pozostaje jeszcze jeden nieprzyjaciel, główny, zasadniczy wróg – uczeń. Niewielu nauczycieli potrafi dotrzeć do ucznia w tym szybko zmieniającym się świecie, zwłaszcza jeśli nadal bazują na utartych schematach szkolnych procedur. Brak elastyczności tylko utwierdza nauczyciela w przekonaniu, że uczniowie to wrogowie, których należy ciągle zwalczać. I wydaje im się, że nie istnieje inne rozwiązanie.

Szkoda, bo takie myślenie bardzo ogranicza, wręcz zamyka drogę ku nowym możliwościom. Nauczyciel zamknięty w tunelu nie widzi żadnych rozwiązań oprócz typowego byle do wakacji.

Jeśli do tego dochodzą problemy osobiste, których nauczyciel nie potrafi oddzielić od działalności zawodowej, zaczyna się robić naprawdę niewesoło. Jakże często dochodzi do zjawiska projekcji, czyli przenoszenia własnych odczuć na inne osoby, co w żaden sposób nie wpływa na polepszenie wzajemnych stosunków. Ciągła walka zamiast współpracy nie stanowi rozwiązania.

A czy wypalony zawodowo nauczyciel może skutecznie przekazywać wiedzę? Być może potrafi wiedzę przekazać, ale czy potrafi tą wiedzą zainteresować uczniów? No i kto tu tak naprawdę zostaje odmóżdżony?

A co robi Trener Nowych Czasów, aby zachować chęć działania?

To temat na inną okazję, przy której porozmawiamy sobie także o tym, co zrobić, aby szkoła wreszcie zaczęła przypominać instytucję wychowującą młodych obywateli.

3 komentarze

Vit, 27.11.2013, 20:23

Jak w każdej robocie - wzloty i upadki. Trzeba umieć się naładować i działać na nowo. Jedni idą na zakupy, inni na spacer, jeszcze inni do kina, a potem i ucznia da się znieść, a nawet z nim pogadać. Z pozdrowieniem

rozmarzony, 09.12.2013, 16:45

a linijka to był kiedyś taki skuteczny środek wychowawczy...... na mnie i na moich kolegów działała :)

rozmarzony realista, 09.12.2013, 18:03

To chyba trochę tak, że niektórzy nauczyciele nie zauważyli, że czasy się trochę zmieniły. Teraz trzeba chociaż lekko udawać, że się wie, czym się uczeń interesuje, i coś tam z nim pogadać, to pomaga, naprawdę. A kiedyś była linijka, jak to napisał rozmarzony, i szkoła działała. Piękne czasy, chciałoby siępowiedzieć, ale te obecne też nie są najgorsze. Siły i wytrwałości!